poniedziałek, 30 maja 2016

Słowo się rzekło

Słowo się rzekło - kończę Wzgórze. No to kończę.
Ostatnia odsłona:
 A potem muchomorki:
 Domki, kwiatek i ślimak
 Drzewo po prawej, a najpierw jeszcze trawa do końca:
 i jeszcze ostatnie motylki
Zostały tylko kreseczki, dużo kreseczek.
Szalony plan, który mi wpadł do głowy, kiedy wylądowałam na zwolnieniu był taki, żeby spróbować skończyć jeszcze w maju. Coś czuję, że się uda.

sobota, 28 maja 2016

Drodzy Państwo, co to się dzieje!

I tak jest, że przy krośnie źle mi się siedzi, a jakoś ze dwie godziny dziennie wolnego czymś trzeba wypełnić (niby L4, ale nadal trochę pracować trzeba / wypada, więc z min. połowy niby dnia wolnego, kiedy dziewczęta w przedszkolu, robią się 2-3, kiedy czuję się jeszcze na siłach zrobić cokolwiek, choćby potrzymać igłę). I skoro wypełniam to Wzgórzem, to Wzgórze wypełnia się coraz bardziej :)

Ostatnio było tak:


No to nagle i WTEM jest też tło komnaty trzeciej, środek czwartej i idąc za ciosem - tło w niej również.


I całość niespodziewanie wygląda tak:
Zostały muchomory na górze, trawa i drzewo po skosie oraz domki po prawej stronie. No i kreseczki. I już :)

poniedziałek, 23 maja 2016

Wzgórze - mocno podgonione

Wzięłam to nieszczęsne Wzgórze na delegację. Dwie podróże po prawie 3h powinny coś dać. A że jedna trwała prawie 5, to naprawdę coś się tam dodało :)

Poprzedni stan był stabilny przez naprawdę długi czas, gdyż w kwietniu miałam niechcieja. Ładne pół, ale nadal tylko pół.


Jednego dnia kiedyś tam zaczęłam trochę po lewej stronie, potem dużo zielonego, potem znowu dużo zielonego, a po podróży dnia pierwszego było już tyle - część wyposażenia trzeciej komnaty i część elementów nad nią. Ale nie wszystkie.
Kolejny dzień i powrót, a potem kawałek weekendu i konieczność konkretnego odstresowania się i efekty już takie:
Potem jeszcze momencik
i nawet rozciągnęłam większą część trawy porastającą Wzgórze:
I nagle WTEM! obrazka jest tyle:
a to juz bardzo, bardzo dużo.

Zostało trochę trawy, drzewko, motylki, kawałek wejścia nad drzwiami oraz oczywiście komnaty - tło trzeciej i całość czwartej. Potem kreseczki. Jak na pracę, która co chwilę staje się ofiarą niechcieja, nie jest tak źle :)

środa, 18 maja 2016

Ananas, czerwiec, lipiec

Wpis mocno zaległy, ale nie chciałam męczyć ananasem w ilościach aż tak hurtowych.

Czerwiec wyszywało się cudnie. Co prawda nastąpił zgrzyt i "kto wybierał te kolory", gdyż przeszłam na paletę zieloną, no ale to drobiazg. Przy większej ilości miesięcy zrobionych nie powinno być aż takiego szoku :) Znaczy się - mam taką nadzieję. Jak się rzuci motki na stół, to nie ma takiego kontrastu i przerażenia, jak się człowiek zabiera za nowy odcień z nowego koloru - na dodatek najciemniejszy, to się mocno zastanawia nad swoimi siłami mentalnymi.

A dywanik robiło się świetnie. Tak świetnie, że pod koniec zabrakło mi nici. Hahaha, doprawdy zabawne. Na dodatek tak zeszło z zakupami, że zdążyłam się wziąć za lipiec, zanim czerwiec mógł zostać uzupełniony ;)

Czerwiec prawie cały wyszedł tak:

Tutaj, orientując się, że będzie wtopa z ilością nici, zrobiłam chociaż granice, żeby - przewidując tempo dokupienia - można było kontynuować i mieć jasność, dokąd wyszywać.

A żeby nie zostawiać posta z takim niedokończonym miesiącem, to postanowiłam - pomimo braku instrukcji (do czerwca są na stronie projektu ;) tylko trzeba poszukać - to nadgoniłam sporo, bo nie wiem, jak to z czasem będzie w wakacje), wziąć się za lipiec. Gdyż przecież po fotkach na pewno się zorientuję. Tak się zorientowałam, że element pierwszy prułam tylko trzy razy, ale skoro już wszystko obczaiłam, to poszło w jeden dzień raptem. I też został raptem kawalątek nici ;) Ale nie zabrakło, uff :)

Fotki z lipcem i częściowo czerwcem nie będzie, gdyż zdjęcia wyszły koszmarne i się do niczego nie nadawały, a potem były zakupy i się czerwiec wziął dokończył, to nie ma sensu nikogo męczyć takimi rozbabranymi miesiącami.

Czerwiec i awans z lipca wyglądają tak:

 Zdjęcie pierwsze robione w pokoju przy sztucznym świetle, pozostałe już na pełnym słońcu - takie są kolory. Widać, jak się zmieniają, kiedy inaczej pada światło. Cudowne! (ależ jestem skromna).



piątek, 13 maja 2016

Motylki ukończone

I takie fajne były te motylki, że się zrobiły raz-dwa. Dziewczęta pomagały mocno, chociaż końcówkę samą tym razem zostawiłam sobie. Potem szybka oprawa - ramka gotowa była, ja już doświadczenie w oprawianiu mozaik mam, no i gotowe :)



Panny czekają na to, kiedy przyjdą kolejne dziecięce wzorki :) A ja czekam na natchnienie - gdzie to powiesić. Na razie mam pięć mozaik do powieszenia - nawet gepard czeka od lipca na zmiłowanie, fraktal, dziecięce poprzednie, no i teraz motylki. Oraz dwa obrazki krzyżykowe. Tyle decyzji ;)

poniedziałek, 9 maja 2016

Rower w komplecie :)

Ostatnia publikacja roweru wyglądała tak:
czyli sama rama, koła na razie w zarysie.
Wzór z gatunku: ale fajnie się wyszywa, to jeszcze coś tam, coś tam i coś tam. Na lnie, bez krateczek, bez dziesiątek, bez niczego normalnie. Nie pomyliłam się ani razu w celowaniu w nitki, błędy mam łącznie dwa - jeden nadmiarowy krzyżyk i jedno raptem miejsce, gdzie igła podczas kreseczkowania po prostu nie chciała się wbić, więc jest krzyżyk dalej. Wynik cudowny.

Zmieniłam nieco nici, gdyż nie chciało mi się kupować nowych na kilka - kilkanaście krzyżyków, ale główne zielenie i szarości są wg. palety. Reszta - wg. uznania. Jakoś to wyszło :)

To teraz prezentacja, nawet w trakcie trochę będzie.

Koła bardziej sensowne:

Wymiędlona całość:

Praca nad kreseczkami:


No i całość, jeszcze przed praniem :)

Przy różnych światłach, jak widać. No niestety, słońca ostatnio nie ma, nie wtedy, kiedy ja jestem, to cóż, zdjęcia będą takie właśnie bez sensu.

A tu już nawet po prasowaniu:


I zbliżenie na kwiatki


Fotki w ramce nie mam, gdyż - zgroza - nie mam w domu odpowiedniej ramki! Nie może być.
I krótkie podsumowanie: praca wystartowała w kwietniu i miałam cichą nadzieję na to, że w kwietniu ją skończę, ale nie wyszło, delikatny poślizg i praca skończona w maju. Wzór od Igiełki bardzo fajny, naprawdę nieźle opracowany. Kreski, mimo, że jest ich dużo, są z gatunku prostych - żadnych w połowie, czy tam w 1/3 krzyżyka - takich nie znoszę i bym wtedy kombinowała. Praca na zasadzie: a i tak jestem ze wszystkim w plecy, co komu szkodzi ;) eksperyment udany.

środa, 4 maja 2016

Ananas - maj

Wyszywanie maja to była poezja. I nieskromnie przyznam, jakież to piękne wyszło. Ale fotkę mam jedną, na dodatek trochę nieostrą, nie wiem dlaczego nie zrobiłam więcej. A jako, że zawsze trochę czasu minie między zrobieniem kawałka, zrobieniem fotek, a ich przejrzeniem - to na poprawę było za późno, bo się robił kawałek czerwcowy już ;)


Tent stitch robiony czterema nitkami, kanapeczki (tak sobie nazwałam te kwadraty) bodajże sześcioma. Wyszło cudnie. Dziewczyny uwielbiają brać pracę w łapkach i dotykać dywaników :) Chociaż gonię, bo przecież monokanwy się potem nie wypierze. Bardzo lubią, kiedy szyję ananasa, a ja cierpię na niedomiar odcinków do wykonania.

niedziela, 1 maja 2016

Podsumowanie prac nad UFOKami - kwiecień

Niespecjalnie jest się czym chwalić. W Zegarach nie przybyło nic, co by mnie skłoniło do zrobienia nowej fotki. Kawałek czarnej plamy po lewej stronie, z 200 krzyżyków? No nic nie ma do pokazywania.

We Wzgórzach trochę się podziało, choć też nie specjalnie wiele. Ale nowa fotka do pokazania jest :)