poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Nowe coś

Po morderczym cięciu motylków (każdy pocięty trochę źle, grrrr) stwierdziłam, że hardanger jednak nie jest dla mnie. Ale minęło kilka dni, a kawałek materiału oraz dwa motki fajnych nici - zostało. Znalazłam wzorek bez zewnętrzno-wewnętrznych wycinanek, które mi najbardziej nie wychodzą.

Chciałabym więc zaprezentować początek serwetki. Pierwszy 'kwadrat'

Od Serwetka

W tym momencie zauważyłam coś, co przy motylach nie robiło różnicy - materiał nie jest idealnie prosty. Powinien wyjść kwadrat, a nie takie kopnięte coś. Ale się zaparłam i stwierdziłam, że zrobię i tak - choćby po to, żeby się ostatecznie przekonać, czy to dla mnie, czy nie.

I kiedy już machnęłam jeszcze jedną obwódką

Od Serwetka

i drugi kwadrat okazało się, że w ramach niespodzianki popełniłam pomyłkę, nastąpiła w samym środku - wzór rozrósł mi się nielegalnie o jedną nitkę w każdą stronę. Kiedy więc miałam zrezygnować, ale jednak postanowiłam spróbować, znowu kłody pod nogi :> Nic to, prucie, szycie. Dzień później praca wygląda już tak

Od Serwetka

A nawet tak

Od Serwetka

Usiłowałam zrobić gołębie oczka czy cokolwiek innego, co by ozdabiało mostkowanie (zapewne ten ścieg nazywa się inaczej, ale mi pasuje taka), ale mi nie wychodziło. Mostkowanie zostanie więc bez dodatkowych ozdób.

Teraz tylko mostki do końca, potem jeszcze jedna obwódka, dodatkowe wielkie mostkowanie i jeszcze jedna obwódka. Zobaczymy. Jeśli wyjdzie, czas kupić porządny materiał i wygenerować jakieś dzieło.