piątek, 3 lutego 2017

Podsumowanie prac nad UFOkami - styczeń 2017

Jak ostatnio wspomniałam, wyszywać przy noworodku / niemowlaku się da, ale są to ilości kilka razy mniejsze niż normalnie (nie licząc już przerobów, kiedy jest się pół dnia w domu :) ). Padło na ukończenie ananasa - needlepointowego UFOka, któremu brakuje naprawdę niewiele do ukończenia. Z 12-tu części zostały dwie, z czego ostatnia to obramowanie pól, więc mały pikusiek. Część 11, czyli listopadowa to puste do tej pory trójkąty w rogach:


Musiałam nieco zmodyfikować rozmieszczenie wzoru w tych trójkątach (w ogóle zbiera mi się nieco krytyki do projektantki tego wzoru), ale po nauczeniu się szybkim, co i jak, poszło. Niekoniecznie w jedno popołudnie - nie mam całych :), a i jest tam prawie 200 ściegów, ale poszło. Wysepeczki wyszły super:


wypełnianie to w ogóle bajka, aczkolwiek miałam chwilę przymusowej przerwy. Dobrana nić po prostu nie pasowała. Zlewała się z wysepkami i zamiast trawniczka robiła się jakaś plama. Okazało się jednak, że mam pasującą akurat do tego ciemnego odcienia jasnozieloną nić i mogę wypełniać. Tutaj początek:


Zostało dokończyć wypełnianie trawniczków, obramowanie pól i UFOk będzie załatwiony. Ale to jeszcze momencik.

A jeszcze na kanwie tłumaczenia się, dlaczego tak mało ;), wymyśliłam, jaka praca w ogóle ma szanse na realizację. Otóż nie będzie to fraktal, bo tam co chwilę się zmienia kolory. Będzie to bibliotekarka - zostały same poważne kolory, po kilka tysięcy krzyżyków do zrobienia, więc nie będzie machania mulinami co chwilę, żeby coś zrobić, trzeba tylko pracę w łapki wziąć, tablet odpalić, a mulina i igła powinny być przygotowane. Po ananasie więc bibliotekarka, a z nieUFOkowych prac to na razie nie wiem. Róża pewnie w nielicznych przerwach od nielicznych okazji do wyszywania. A potem pewnie długo nic, nie łudzę się.