wtorek, 13 września 2016

Jedziemy z tym koksem!

Jedziemy z tym koksem! Czas ponadrabiać zaległości. Nie mam opublikowanego niczego nowego, poza ananasem, przez ostatni miesiąc. Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. No ale jak mi się nie chciało, to na całego. Cały sierpień i połowa września tutaj mija, a ja takie nic prezentuję. A dzieje się - oj dzieje! W tym miesiącu wyrobiłam 'minimum' założone w każdej z prac (we fraktalu przed chwilą :) ale zawsze) i dalej mogę sobie żonglować pracami, jak mi się zachce, a publikacji żadnej. Strasznie to straszne!

Na pierwszy ogień bibliotekarka, gdyż była jako ostatnia (ponad ten wspomniany miesiąc temu) prezentowana.

Sama premiera była z taką ilością:

a potem jakoś nie zrobiłam zdjęcia w sierpniu, a we wrześniu zrobiło się machnią i wyszło już tak:

a potem tak
i w ogóle tak:

Wyszywa się bardzo szybko, na razie jeden kolor, crossty i trochę spokoju, więc się śmiga (jak się już człowiek w ogóle zabierze). Następna prezentacja, kiedy będą znowu jakieś postępy, może nie trzeba będzie czekać tak dużo czasu :)

Na ten moment jest zrobione nieco ponad 6 tysięcy krzyżyków z ogólnej ilości 48 tysięcy (jakieś 13%).

czwartek, 8 września 2016

Ananas, październik

W tym miesiącu to w ogóle był szał. Stokroteczki pracochłonne, ścieg pośrodku już mniej, ale kwiatki mnie wykańczały. Nie wspomnę o tym, że OCZYWIŚCIE zabrakło nici (ale taki było założenie, dokupię na bieżąco, bo inaczej przestrzelę i zostanę z zapasami), potem przeliczyłam, ile mam do zrobienia, a na sam koniec zabrakło znowu na kilka kwiatuszków. Coś pochachmęciłam ze zużyciem nici, to mam za swoje. Ale zrobione i na razie odstawiam na jakiś moment, bo mam przesyt. Inna sprawa, że został aż jeden miesiąc (cztery trójkąty w rogach) i samo wykończenie. Wykończenia nie robiłam na bieżąco. Na razie nie ma koralików i nie mam pewności, czy będę stokrotki nimi ozdabiać. Co do koloru nici na granicach miesięcy - to dobiorę pod koniec i machnę w całości. Nie chce mi się tak co miesiąc kilka ściegów :)

Stokroteczki bez światła dodatkowego i z. Jak zwykle - kolory zawsze nieco przekłamane, ale tylko nieco ;)



I całość. Mordowałam te stokrotki, a raczej one mnie, głównie dlatego, że co brałam robótkę do ręki, to zamiast się rozpędzać, zawsze coś. Wtedy mam poczucie, że nic, tylko siedzę, robię, nic się nie dzieje, zero postępu. A jakby zliczyć czas, to wyjdzie godzina-dwa przez tydzień, no taka męczarnia, doprawdy.



Kiedy zrobię listopad i grudzień? Nie mam pojęcia. Muszę odpocząć od ananasa, chociaż jak mnie coś strzeli, to machnę w dwa dni nie wiadomo kiedy, albo będę zwlekać przez dwa miesiące. Się zobaczy.

I mam jeszcze taki jeden wniosek: ściegi needlepointowe są cudne, świetne, i w ogóle, ale mi się nudzą. Te długie trapezy mnie wykańczały. I tak tenteguję w głowie, jak bardzo będzie ze mną źle, jeśli zaczęłabym kiedyś niechcący Novą ;) Tak po drodze niemalże (aczkolwiek muszę do niej zamówić wszystko! głównie materiał, ale mulin na pewno nie mam nawet połowy).