poniedziałek, 31 stycznia 2011

Czerwiec, lipiec, sierpień - APOM

APOM śmiga, jak nie wiem. Przeczytałam na którymś blogu prezentującym needlepointa, że te prace mają to do siebie, że jak się zacznie, to tylko brak nitek potrafi przerwać prace nad nimi. Zgadzam się w 100% :)

Czerwiec zrobił się oczywiście szybiutko, z lipcem trochę więcej zeszło, bo musiałam pruć (znowu!), jednocześnie robiłam sierpień na pierwszym kwadracie, bo jakby zupełnie nie pasowały kolory, to mniej będzie prucia. Ale kolory spasowały :)

Czerwiec

Od Apom
Od Apom

Lipiec i sierpień

Od Apom

Tutaj widać, jak pełny kwadrat przeistoczył się w dywanik

Od Apom

Ten dywanik jest przecudny. Patrzę na zdjęcie i na żywy obrazek i widzę różnice. Reszta prac też tak musi wyglądać na żywo - jeszcze lepiej.

Od Apom

czwartek, 27 stycznia 2011

Marzec, kwiecieć i maj - APOM

APOM robi się szybciutko. Co prawda, ile się naklęłam i naprułam, to moje, ale nadal idzie piorunem.

Zacznijmy od tego, że oczywiście zapomniałam o środkowym kwadracie w lutym. Potem obejrzałam inne prace na blogu i się okazało, że nie tylko ja się dałam na to nabrać - kilka prac w prezentacjach lutowych nie miało zrobionego środka, który automagicznie w marcu już był. Oczywiście zorientowałam się, kiedy połowa prac marcowych była wykonana (potrójne krzyżyki), ale jakoś wszystko dało się poupychać.

Marzec:

Od Apom
Od Apom

Kwiecień zaczęłam, sprułam (nie taka grubość nitek), po kilku zrobionych motywach umiałam już wzorek na pamięć i w dwóch turach cały miesiąc skończony.

Od Apom

Maj poszedł w ogóle migiem, bo ledwo skończyłam kwiecień, zrobiłam ten miesiąc też. W połowie zorientowałam się, że popełniłam maleńki błąd - łezki są w drugą stronę, ale wg. mnie nie robi to żadnej różnicy, a chciałam mieć choć jeden miesiąc bez prucia. Zaczyna to już jakoś wyglądać.

Od Apom
Od Apom
Od Apom

Co do dalszych prac - już wiem, że zmienię nieco kolorystykę i w czerwcu z szarości przejdę na kolory kremowe, bo jakoś te szare nitki się po prostu gubią, a może krem trochę ociepli ogólny obrazek. Pewnie niedługo kolejna prezentacja :)

piątek, 21 stycznia 2011

Lutowy APOM też już gotowy

Luty poszedł też szybciutko. Sama ramka, z metalizowaną muliną pod spodem, spodobała mi się strasznie. Potem zielone kwadraty poszły piorunem, z pazurkami (tak nazwałam ten ścieg) już się lekko męczyłam. Wzięłam złą ilość nici (za grubo wyszło i się nie mieściło), potem jakoś źle zauważyłam, z którego punktu wychodzą nitki i znowu do prucia. Potem też już poszło szybko :) Efekty są takie

Od Apom

Teraz może chwila o materiałach. O kanwie już pisałam, teraz o wykorzystanych niciach. Styczeń to Maja kolor 355, luty to w pierwszej części Ariadna 543 oraz metaliczny niebieski (nie wiem, czy ma numeracje), a w drugiej części 570 (4 nitki) oraz 579 (2 nitki) połączona ze srebrnym metalikiem. Kolory metaliczne na zdjęciu.

Od Apom

środa, 19 stycznia 2011

Needlepoint czas zacząć, czyli odsłona pierwsza

Jako, że ledwo ochłonęłam po skończonych rzutem na taśmę dwóch pracach, zabrałam się za następne. Koty zakręcone zrobione już w części, kot pojedynczy przygotowany. Padło na zupełnie nową technikę - needlepoint. Kilka dziewczyn zorganizowało bloga, którego celem jest popularyzacja tej techniki, a na zasadzie 'bawiąc uczyć' ogłosiły zabawę we wspólne tworzenie dzieła w ramach "A Promise of Mistery". Projekt został ukończony w zeszłym roku, najlepsza więc pora, aby się do niego dołączyć ;) wiedząc, jaki jest efekt końcowy.

Na pierwszy ogień należy przygotować materiały. Gotowe ramy były dla mnie nieosiągalne (lenistwo nie pozwoliło mi na szukanie ich nie wiadomo, jak długo, w pierwszym sklepie budowlanym nie było), postanowiłam więc zrobić ją sama. Przy wykorzystaniu morderczych narzędzi w postaci piły, wiertarki

Od Apom

młotka oraz gwoździ oraz z udziałem mojego męża (ktoś musiał poprawiać moje niedoróbki ;) ) powstała ramka.

Od Apom

Materiał najodpowiedniejszy dla needlepointa również był nie do zdobycia 'na już' (a ja, jeśli nie zacznę pracy na 'już', to odłożę na rok), za to znalazłam kanwę DMC kremową 18". Po przymocowaniu do ramy i wykonaniu pierwszych nitek pomocniczych prezentowała się tak

Od Apom

Teraz czas przystąpić do pracy właściwej. Chwilę zastanawiałam się nad kolorystyką. Na pewno miała być niebiesko-jakaś, ale nie taka ciemna, jak oryginalna. Niebieski więc na pewno, zapewne również zielony i srebrno-kremowo-być może żółty. To naprawdę wyjdzie w praniu :)

Styczeń ma tylko jeden kolor i wykonało się go szybko

Od Apom

Efekty na razie nie zachwycają, ale to przecież dopiero początek. Na tym etapie średnio mi się to podoba. Na szczęście luty będzie gotowy już za chwilę :)

Od Apom

sobota, 8 stycznia 2011

Rok 2010 w komplecie

Teraz czas na małe podsumowanie roku 2010. Miesiąc 'ogłoszenia' to oczywiście nie miesiąc, kiedy praca została zrobiona, tylko skończona. Niektóre przecież ciągnęły się niemiłosiernie, niektóre ciągną się nadal :) Kilka prac czeka na rozpoczęcie na dobrą sprawę, ale dosyć gadania - to będzie jeszcze na koniec.

Marzec 2010

Początki hardangera

Od

Maj 2010

Serwetka hardangerowa

Od

Wiosna

Od Cztery pory roku

Lipiec 2010

Serwetka hardangerowa numer trzy (druga zepsuta - nie ma prezentacji!)

Od

Serwetka hardangerowa numer cztery

Od

Sierpień 2010

Misiek

Od

Serwetka hardangerowa numer pięć (powstała jeszcze jedna, taka sama, tylko zielona, już bez prezentacji)

Od

Lato

Od Cztery pory roku

Kalie

Od

Październik 2010

Kameleon

Od

Snoopy

Od

Postępy

Jako się rzekło, notka powstaje :)

Najpierw postępy-postępy!

Gotowy obrazek numer 1. Zaczęty w październiku, lub jeszcze wcześniej - żeby się wyrobić na święta. Aha - udało się dopiero teraz :) Ale co tam, na przyszłe święta będzie, jak znalazł. Zero zdjęć z prac, tylko jedno, już oprawionego obrazka:

Od Zimowy obrazek

Czy dodawałam już, że uwielbiam ten obrazek? Jest przecudny :) Jeszcze sobie na stole postoi, mimo, że święta minęły.

Do tego koła! Nareszcie! Było oczywiście wiele do zrobienia, wiele, wiele, po czym usiadłam raz, drugi, trzeci - cała ramka zrobiona. Ten tydzień byłam chora i siedziałam w domu, więc skoro miałam zepsute gardło, mogłam sobie jeszcze poharatać ręce (duże ilości wyszywania powodują u mnie zmasakrowanie opuszków) i w kilka dni (ale dni, a nie posiedzonek po godzinę, czy dwie) powstała całość. Dzisiaj wyprana, oprawiona (zajęło mi raptem dwie godziny - lekka masakra, włącznie z ręcznym cięciem passepartout, bo bez niego mi obrazek w ogóle nie pasował do ramki) i już.

Przypomnienie - sierpień:

Od Koła

Gotowy:

Od Koła

Gotowy, wyprany i wyprasowany:

Od Koła

A teraz obrazek jeszcze oprawiony. Na razie przystawiony do ściany, na której zawiśnie, ale widać mniej więcej, jak to będzie wyglądało:

Od Koła

Oczywiście, nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła. Generalnie - pracowało się nad tym wzorem bardzo sympatycznie, to pierwsza taka duża praca wykonana w jednym kolorze. Mocno pod koniec zaczęło mi wychodzić przewidywanie przebiegu cieniowania, więc dopiero sam środek wyszedł tak, jak całość powinna wyjść, choć i tak kilka wpadek wystąpiło, które jednak zauważyłam po zapakowaniu obrazka w ramkę. Nie będę więc poprawiać, niech zostanie takie nie-idealne :)

A zanim się wzięłam do kół, przytargałam jeszcze "Damę" - dokończyłam dłoń i wygląda teraz tak:

Od Dama

Sytuacja jest bardzo głupia, bo dobrane wg. klucza muliny dają w efekcie lekko zieloną łasiczkę-gronostaja. Myślałam, że to błąd w dobraniu ariadny, ale co sprawdzam inne palety i wskazane ze wzorze kolory, to wszystkie wychodzą takie nijakie. Na razie więc "Dama" idzie w odstawkę, aż nie najdzie mnie natchnienie na dobór tych kilku mulin tak, żeby wyszło zwierzę, a nie zepsuta sałata.

Rany

Jak dawno nie pisałam! Trochę wstyd, ale mam dla siebie wytłumaczenie :) Zajęłam się wszystkim, tylko nie krzyżykami. Hardanger w ogóle leży i kwiczy, ale pocięte materiały są w planach na większe podkładki, której nie są aż tak pilne, więc czekać mogą. A zajęłam się przygotowaniami do świąt i zupełnie nową techniką, czyli decoupage. Zrobiłam milion pięćset bombek i kilka rzeczy takich bardziej płaskich, do tego jeszcze kilka bombek karczochowych i generalnie - w listopadzie i grudniu na nic więcej czasu nie wystarczyło. Nie było również czasu na prezentację, bo przecież po co komu zrobić zdjęcia :> Łącznie bombek wyszło 30, zdjęć mam zero, ale nic to, może po obdarowanych je jeszcze pofotografuję i umieszczę.

Co do szybkiego podsumowania - czas zrobić porządek trochę w szablonie, bo widzę, że miarki postępu się porozjeżdżały i narobiły bałaganu. Poza tym, część prac się pokończyła - ale to może już w prezentacjach wyjdzie. Weszły nowe prace do wykonania :) O tym też za moment. Ogłaszam więc "Czas Aktualizacji Bloga", czyli czas najwyższy.

Aha, zapisałam się jeszcze do polskiego neddlePointa, chyba całkiem upadłam na głowę :)