sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowanie prac nad UFOkami - rok 2016

Ha! Jestem!
Żeby nie było, nie pokażę niczego nowego. Ale czas podsumować rok 2016 w części, którą było kończenie UFOków. Całe podsumowanie to muszę jeszcze przygotować, bo dwie prace nie były pokazane, to głupio je po macoszemu tylko w podsumowaniu pokazać ;) Na właściwe podsumowanie przyjdzie chwileczkę poczekać :)

Noteczka z wstępem do całej zabawy była tutaj: UFOczki.

Skończone wszystkie dawno temu, co mnie cieszy niezmiernie.

Obrus:


Wzgórze Wróżek:


Zegary:


Kasia ma zamiar zorganizować zabawę po raz kolejny. Wydawało mi się, że nie mam UFOków, ale znowu trzy się znajdą. Ananas - została raptem jedna część z wzoru, ale od kilku miesięcy nie ruszałam, Bibliotekarka - niedawno to był haft bieżący, ale przed drugim pobytem w szpitalu spakowałam haftowanko na jakiś czas. No i zapomniałam, że mam zapakowany Fraktal - jak się wdrożę w życie z powiększoną rodziną, to do niego wrócę, jeśli więc wystarczą raptem trzy UFOczki to się zapisuję. Bannerek już jest, a co - szczytne akcje trzeba propagować!

środa, 7 grudnia 2016

Kolejna zaległość - Bibliotekarka

Tym razem bardzo, bardzo szybko. Bo tutaj też foteczek brak, za to coś tam się porobiło. Po drodze jeszcze skończyłam (!) sampler, ale muszę go wyprać i w ogóle doprowadzić do jakiegoś stanu sensownego, (a najpierw znaleźć! zgubiłam :D) żeby go pokazać, robię więc mały hop i pokazuję kawałek postępów w Bibliotekarce.

Poprzednio była buzia:


Potem dodziubałam resztę dekoltu. I na razie tyle jest do pokazania:

Dalej idzie wypełnianie. Idzie, idzie strasznie szybko. Ale znowu, nie mam za dużo fotek, a te, które zrobiłam, są koszmarne. Nie wiem, może od razu całe wypełnienie pokażę? :D Śmieszny mam system. Nie chcę rozgrzebywać przyborników, etc., więc jak robię jakieś kolor, to robię go w całości (jak jest tak do 500-700 krzyżyków w całej pracy), 'poważniejsze' kolory (szarości w sumie :) ) zrobiłam na razie dwa, a i to częściowo (po całej nitce np.), bo kilku tysięcy krzyżyków pikselozowych w szarościach mnie odrzuca w jednym rzucie. A jak już się pomęczę z jakimś kolorkiem, to robię nieco wypełnień. Buzia skończona, jadę z koszulą, wypełnienia jeszcze na książce są. Może w końcu dorwę aparat, to będzie można coś pokazać.

Aha! Po kryzysie "rety rety, nie ma ładnych wzorów, co ja mam dalej robić" na razie nie ma śladu. Ponieważ gdyż robię tylko i wyłącznie bibliotekarkę, a przygotowaną do zrobienia pracą, ale taką już z przekonania, jest tęczowa róża - wydanie drugie (dla rodziców). Jakbym więc miała znowu poleżeć na patologii, to różę zabieram (mniejsza niż bibliotekarka), ew. kiedy skończę bibliotekarkę (mam już prawie 30 tysięcy krzyżyków na 48 łącznie), to wtedy róża. Fraktal zapakowany (musiałam ściągnąć igły z przybornika, bo znowu by się wszystko tylko zakurzyło), bo to praca jednak wymagająca czasu i skupienia.

piątek, 2 grudnia 2016

Zaległości - część pierwsza, czyli Rakieta

Nie było mnie ciutek. W sumie dawno już nie miałam aż takiej przerwy (jeśli kiedykolwiek). Najpierw nie miałam natchnienia, a potem leżałam w szpitalu, a potem nie miałam czasu. A przede wszystkim - nie mam dobrych zdjęć! Do szpitala nie bierze się lustrzanki :) A zdjęcia z komórki są mocno takie sobie. Miałam robić fotki, jak byłam w domu i jeszcze się nie spodziewałam, że wtem nie będzie mnie w domu przez 2,5 tygodnia. Porobiłam trochę - w zasadzie nawet dużo, tylko postępów nie ma prawie jak śledzić, bo foty żeby były jeszcze jakkolwiek wyraźne, to zawierają całość pracy :) No nic, trzeba sobie jakoś radzić.

Zaczynam od pierwszej pracy. Rakieta. Całkiem spora praca, ponad 22 tysiące krzyżyków, więc nie na dzień-dwa. Dziubałam po kolorach, bo nie chciało mi się bawić w przyborniki i w ogóle.

I odsłona pierwsza, poprzednia, wyglądała tak:


No wybitnie niepozornie :) Ale potem poszło. I poszło. I śmignęło.

I następne
No i jakoś tak kolory się prawie skończyły :D (tak, wiem, tutaj miałam niedokończoną planetę ;) ) Same kolory nadal były mocno niewyraźne, ale to chwilowe ;)

A potem tylko kreseczki  i kreseczki i po trzech dniach kreseczek: TADA! (po wypraniu też :)

Widać oczywiście zagniecenia - prawnie odbyło się w szpitalu jeszcze, więc proszę o wybaczenie. Jeszcze nie wzięłam się za oprawianie, gdyż nie mam natchnienia. Ale pewnie niebawem wezmę się i do tego tematu. Rakieta będzie więc miała i trzecią odsłonę :)