poniedziałek, 24 października 2016

Rakieta, odsłona pierwsza

Przechodzę sama siebie. Otóż wzięłam się za rakietę i robię ją już normalnie kilkanaście dni i nadal jej niczym nie przerwałam. A mam już fajny kawałek. Czyżby pierwsza duża praca (ponad 20 tysięcy krzyżyków i backstitchy) - nie ogromna, ale po prostu duża - która będzie zrobiona od początku do końca? Nie do końca wierzę, ale kto by tam wiedział, czego się po mnie można spodziewać. Ja sama nie, ale się zobaczy.

Przypomnienie. Gotowy obrazek ma być mniej więcej taki:

I już na pewno mniej więcej, bo pojedyncze plamy pojedynczych kolorów nieco pozmieniałam. Np. błękitny wg. wzoru okazał się być jednak za jasny i miejscami wzięłam ciemniejsze odcienie niż te, które dobrałam tak trochę na oko. Ale to dopiero w drugiej odsłonie.

Teraz nieco o warsztacie. Warsztat taki sobie. Najpierw mnie wzięło, że już teraz zaraz muszę, bo się uduszę. Nie chciało mi się żyłkować całości, przetestowałam, czy moje mazaczki schodzą akurat z tej kanwy. Schodzą, więc do dzieła. Tak podziałałam, że hej ;) Prawie wszystkie wyczerpane. Na fotkach będzie więc widać przeplatające się 4 kolory, którymi machałam po jednej kreseczce i odkładałam, żeby odpoczęły i się zregenerowały. Nie chciało nawet mi się iść po nowe, musiałam zacząć od razu, więc mazaczkowa szachownica jest wielce kolorowa.

A potem nie chciało mi się robić przybornika na nici. Wielkie mi halo, raptem 25 kolorów? Ale mi się nie chciało. Jaka rada? Kolorami jechać całość. Żeby zacząć od tego, co mnie męczy najbardziej i nabrać rozpędu, spisałam kolory posortowane po ilości postawionych krzyżyków i zaczęłam od najrzadziej występującego - całe 15 krzyżyków :) I jadę kolorami po całości pracy, wielka nie jest, za to pokratkowana, więc nie robi to wielkiej różnicy. Wielokrotnie pokazywałam owalne tamborki, które dla mnie są the best, a które się przekłada w kilkanaście sekund, więc latanie po całej pracy nie stanowi żadnego problemu.

Foteczki na razie z aparatu, może druga odsłona będzie fotografowana porządnie, się zobaczy :)
Pięknie widać wszystkie kolory mazaków i w zasadzie to tyle :D Bodajże pierwszych 5 kolorów?


Tutaj więcej:
i więcej:

i jeszcze więcej:
Widać zarys rakiety, miejsca, gdzie będą planety, trochę dymu i ognia. Ale na razie nic konkretnego. Ale spoko, dzieje się dalej, wczoraj machnęłam ponad 1,5 tysiąca krzyżyków, aż sobie palec zepsułam (w sumie chyba nawet dwa :D), więc dzisiaj na pewno kapeczkę mniej będzie. Ostro do przodu gnam, ramka kupiona, miejsce na ścianie jest, w październiku nie skończę, bo to tylko tydzień jeszcze :) ale listopad jak najbardziej możliwy.

poniedziałek, 17 października 2016

Samplerek - też pokażę

A samplerek to w ogóle nie miał porządnej prezentacji. Dopiero mi głupio, jak nie wiem.

To od końca, żeby było wiadomo, o co w ogóle chodzi :)

Ma wyjść tak:






tylko, ze u mnie w niebieskościach.

I jakieś tam małe przebłyski były, ale za to, że małe, to było dużo - głównie na instagramie i na FB :) Wspomniałam, że jestem ostatnio leniem?

Było więc i tak:


i tak:

a potem jeszcze kilka drobiazgów doszło:
i ostatecznie POŁOWA samplera wygląda już tak :)
Tu, jak w przypadku innych prac - idzie, pod warunkiem, że akurat mam ochotę i coś robię. Ale też na razie nie robię, za to jest się czym pochwalić, to niech będzie :) Może mnie publikacja choć trochę zmobilizuje do roboty w temacie.

wtorek, 11 października 2016

Fraktal - odsłona opóźnona.

Patrząc na statystyki - fraktal dostąpił zaszczytu bycia wyszywanym w lipcu, sierpniu, trochę we wrześniu (ale dawno temu i nieprawda). Premierę miał, prezentację tylko wtedy. Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd. Nadrabiam :)

Ostatnio pokazałam w lipcu dwa i pół paseczka, wyglądało to tak:



Potem dociągnęłam pierwszą "stronę" (uznałam, że strona ma 50 kolumn :) - w crossty nie ma wszak stron) do końca,


a potem pognałam dalej


i zrobiły się trzy. Odłożyłam na chwilę - i to było ponad miesiąc temu. Wiem, że czas, żeby coś tam dalej porobić, ale na razie czekam na natchnienie w temacie, a ono nie przychodzi. Jak przyjdzie, to przyjdzie, a prezentacji nie ma co przeciągać, bo się zrobi koniec roku, a ja nie pokażę urobku z sierpnia.

poniedziałek, 10 października 2016

Za nudno było :D

Tak ostatnio myślę sobie, że normalnie mało co mnie już zachwyca - jeśli chodzi o wzory haftu. I nawet gadałam z mężem, że co prawda tona wzorów, obejrzane relacje z wystawy, nowe wzory robią "łał", ale doprawdy, od dawna nie było nic, co mówiłoby do mnie "ZACZYNAJ TO NATYCHMIAST". I że jakbym teraz miała jakiś koniec pracy (ale nie mam, bo najbliżej do końca ma sampler, tylko, że mi się odechciało go robić), to nie wiem, co bym zaczynała. Inna sprawa, że zaczęte mam prace takie:
- ananas - do zrobienia jeden miesiąc + wykończenie, roboty na max. pół dnia, ale mi się nie chce - poczeka,
- bibliotekarka - prezentacja ostatnio była :) Pognałam dalej, skończyła mi się czarna nic i na moment przerwa,
- fraktal - notka czeka na dorzucenie zdjęć, ale na razie odłożony, mam nadzieję, że na moment
- sampler - jak wyżej :)

I generalnie to nawet nie tak ostatnio, co od dłuższego czasu. Ostatnie olśnienie było w połowie wakacji? Kiedy zaczęłam i sampler i bibliotekarkę. I tyle.

Po czym nadszedł ten moment, że tegoroczne hafty i zeszłoroczne mozaiki ;) doczekały się w końcu powieszenia na ścianie. I wieszając Wzgórze Wróżek, przypomniało mi się, że muszę coś z tej serii machnąć również w wersji nieco bardziej chłopięcej. I że zaraz muszę kupić ramkę, żeby nie było jak ostatnio, kiedy się okazało, że akurat te wybrane Ikea przestała produkować i zonk. I tak od myśli, do myśli, poszłam przekopać wzory (i jeszcze raz przekopać) i ciąć kanwę.

Gdyż:


powiedziało do mnie: no ależ proszę bardzo!

Co prawda dokonuję zmian jakże znaczących. Po pierwsze, nie robię na ciemnej kanwie, gdyż oślepnę, poza tym, mam błękitną, a nie granatową. Po drugie - dorwałam wzór w wersji XSD, co ucieszyło me serduszko. Zwłaszcza, kiedy w PM pozmieniałam i kolor tła i część mulin na takie, które akurat mam (to nie jest haft w stylu fraktalu, gdzie mam 30 odcieni różu i one są ważne, więc można wykorzystywać wszelkie resztki), a w ogóle akurat ten wzór jest przetworzony też na DMC, które to akurat te kolory w 75% posiadałam. Dodatkowo w tymże PM pozamieniam dziwne pomysły projektantów jak łączone kolory (ołłłłłł pliiiiiiiiis, palety mają po kilkaset kolorów, nie sądzę, żeby trzeba było robić ich jeszcze więcej) i metalizowana Madeira. I na tablet poleciała wersja z kolorami moimi, żeby było prościutko :) W trakcie pracy, jeśli coś będzie zbyt mało kontrastowe (zwłaszcza planety i np. śmieci wylatujące z rakiety), to je podmienię znowu.

Wersja poglądowa z XSD wygląda więc nieco inaczej, zwłaszcza, że i fotka projektantów jest, mówiąc oględnie - średnia. Nie odpowiadają one kolorom w oryginalnej legendzie. Np. te dymy na dole są czerwono - różowe oraz bladożółto - jeszcze bardziej bladożółte. Nie jakieś zgniłozielone, jak pokazuje mi mój monitor. Po moich zmianach wyjdzie o tak:


a skoro kanwę mam, nici mam, to nie pozostaje mi nic, jak kanwę przygotować, tablet odpalić i wio :)

środa, 5 października 2016

Leń, cd.

Lenia mam nadal, ale takiego konkretnego. Najpierw przez półtora tygodnia nie zrobiłam nic, gdyż nie zrobiłam nic. A potem, nawet jak miałam coś zrobione - a mam i machnięty kawałek fraktala i do zaprezentowania sampler, to nie chce mi się pisać. Ale skoro dzisiaj, przed pięcioma minutami, dokończyłam całą buzię bibliotekarce, to stwierdziłam, że jak znowu odłożę napisanie notki, to kolejny raz nie pokażę nic. A to się nie godzi, bo wychodzi fajnie i fajnie się robi (jak się cokolwiek robi), oraz czas się przypomnieć, że jeszcze blog nie umarł i takie tam pierdoły.

A teraz Was zaskoczę!


Tak, najpierw rezultat, a potem droga dochodzenia doń :)

Albo jeszcze liczby. Tutaj jest ok. 15 tysięcy krzyżyków. Które się robi biegusiem, np. jak mam czas to wychodzi 1000 krzyżyków dziennie, a jak nie mam, to tylko 500 ;) Oczywiście - jeśli cokolwiek robię :> 4 tysiące więc pojawiły się w ciągu ostatnich pięciu dni, gdyż wcześniej nie chciało mi się. I tyle :)

A po drodze było tak. Ostatnio:


Potem przestała być cyklopem:



Potem dostała włosów trochę


No a teraz resztę :)
Została książka, dekolt, trochę bluzki. I wypełnienie. Nie wiem, czy pójdę i z rozpędu zacznę machać kolory (ależ kolorowo! normalnie paść można od oczopląsu), czy też mi się odwidzi. Bo np. sampler mi się odwidział na moment. A fraktal - dorobiłam trzy strony i tak czeka na zmiłowanie. Jak się doczekał, to się okazało, że po kilku dniach remontu na balkonie mam wszystko w domu w pyle, w tym również prace i odłożony przybornik z nićmi. Zanim wszystko wyprałam, to mi się odechciało ;) Wiadomo, jak to z łaską pańską jest. Ale może do następnego posta nie zdąży minąć miesiąc. Się okaże.