wtorek, 9 grudnia 2008

Aktualnie

Dziewczynka posiada już kolor różowy oraz jeden beż. Tylko, że ja nie posiadam baterii do aparatu :> Prezentacja za jakiś czas (może wtedy, kiedy do niej wrócę). Po powrocie została umieszczona na ramie i tak została - przeszłam na ozdóbki choinkowe.

Wyszło parę maleńkich (skarpetki), jedna większa (renifer dla R.). Ale tych zdjęć też nie będzie dzisiaj - może jutro, jak się upomnę o foty o kogoś, kto je pouwieczniał :)

Po ozdobach trochę mi się kanwa plastikowa przejadła (choć całkiem przyjemna jest). Wzięłam się do całkiem innego obrazka, jeszcze tutaj nie przedstawianego - misie polarne na czarnej kanwie. Kanwę mam z 54 oczkami na 10 cm, normalnie haftuję na nieco rzadszej. Jeśli do tego dorzuci się to, że jest bardzo sztywna (przy tej gęstości oznacza to, że nie da się zrobić dwóch wkłuć na raz, jak jestem przyzwyczajona), w wyniku wychodzi niewielka powierzchnia wyszyta przez cały dzień. Na dodatek zaczęłam od czarnej muliny - czarne na czarnym przy małych krzyżykach. Lekki koszmar, ale już widzę, że wyjdzie ładnie. I tutaj chyba nie ma co żałować braku zdjęcia, bo widać by było tylko ciemniejsze plamy oraz brak niteczek pomocniczych w miejscach, w których już jest wzorek. Ale za to będzie to pierwszy obrazek przeze mnie zrobiony, który zostanie u mnie w domu (nie to, co do tej pory - nie mam ani jednej swojej pracy!)

Następny wpis będzie bardziej kolorowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz