niedziela, 23 sierpnia 2009

I już

Miśki wygotowane, wyprasowane, wtłoczone za szkło. Miały powędrować na ścianę, ale... Ale chora bym była, gdyby praca została u mnie w domu, więc powędrowała do taty, który widząc misie jeszcze nie oprawione rzekł: "O, mój prezent urodzinowy". Nie dało się więc inaczej (urodziny dzisiaj i dzisiaj też zwierzątka zostały przekazane).

Od Misiaczki

Ale, ale. Zrobię sobie misiaczki drugie - i te już będą dla mnie (taką mam nadzieję). A tymczasem, borem lasem, bliską ukończenia jest abstrakcja kuchenna, więc się spodziewajcie bliskiej prezentacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz