poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Co tam aktualnie na tapecie? I sprzątanie świata

Należy się lekkie podsumowanie po ostatnich zmianach.

Wśród prac odłożonych są:
- zegary - rozpostarte na krośnie, przeszłam do wyszywania kolorami, wyszyłam niecało 700 krzyżyków i króciutki ;) wypad do szpitala ma takie następstwa, że nie jestem w stanie siedzieć przy krośnie, na razie więc czekają, odłożone więc tylko do czasu wydobrzenia, plan jest taki, że do końca roku go zrobię - ale ze względu na aktualne opóźnienia robi się tego po 1,5 - 2 strony miesięcznie, co może być ciężkie. Nie niewykonalne, ale ciężkie, tak zwyczajnie.
- biblioteka - ciągnięcie dwóch kolosalnych kolosów jest bez sensu, biblioteka z krosna zdjęta, kiedyś na niego powróci, ale to kiedyś. Kiedy skończę zegary, to się zastanowię.

A teraz o pracach robionych :)

Na tapecie obrusik - zostało 6 muffinek i obszycie. Niewiele. Może w tym miesiącu zrobię ze 4, a na maj zostawię końcóweczkę i obszycie, bo teraz do maszyny nie usiądę.

Róża - pokazana ostatnio. Wyszywa się ją bardzo, bardzo przyjemnie. Ale jak ze wszystkim - czasem trzeba odpocząć i zrobić coś innego. Ale to chwilowo moja główna praca. Za moment pokażę listek drugi.

Okna - też za chwilę pokażę kolejne zrobione okno, niby len, za to wzór taki, że sam się pilnuje, sam się robi, kreskowanie niestraszne, wychodzi raz dwa i już okno gotowe. Miodzio. Tylko z aparatem mi ostatnio nie po drodze ;)

No i nowa praca. Skoro zakończyłam ostatnio bambusy, biedronkę, muminki, mini-projekcik tajniacki, zostały normalnie trzy prace do robienia. Za mało! Za mało zmian! Za mało możliwości! ;) Trzeba było coś zacząć. No to zaczęłam. Miałam przygotowane dwa projekty, słońce czasami się robi takie fajniejsze, a jeden z projektów jest na czarnej kanwie. No to przygotowałam ten projekt. Przefastrygowałam tę czarną kanwę, potem się zorientowałam, że wzór jest trochę za duży. Śmiech na sali :D Na szczęście - nieszczęście (bo nie wiem, jak wyjdzie) wzór jest mojego 'autorstwa', znaczy się mojego przygotowania pliku do przerobienia na wzór. Zmniejszenie wzoru nie jest specjalnie skomplikowane, wygenerowałam wzorek trochę mniejszy. Po obejrzeniu dobranych mulin wywaliłam jedną - obrazek czarnobiały przecież, mogą być różne odcienie szarości, nawet, jeśli w nazwach mają avocado czy tam inne green. Ale jeden ewidentnie zielony był, coś się programu pomyliło w główeczce, zamieniam na najbliższy pasujący.

Wzorek wygenerowany wygląda tak:



To teraz przygotowana kanwa:


13 kolorów szarości przygotowanych też, wydrukowany został poprawiony wzór (kilka zmian jeszcze chyba na gotowym wzorze zrobię :) ) i tylko czekać na sympatyczne światło, bo w ciemnościach to ciemnej kanwy nie zamierzam tykać choćby kijem.

Update: zaczęłam robić od pierwszego koloru, tego najciemniejszego, który był efektem połączenia dwóch - ciemnego właśnie i tej nieszczęsnej zieleni. A potem zrobiłam dwie następne szarości. Po czym 3 godziny wypruwałam ten pierwszy kolor, bo był zupełnie niewidoczny. Ciężka cholera z takim wypruwaniem - zajęło więcej, niż wyhaftowanie. Naklęłam się, na czym świat stoi, no ale teraz będzie lepiej. Chociaż chyba ten kolor akurat to zostawię na koniec - ciemności w środku twarzy będą widoczne (to może zamienię na czarny po prostu), natomiast na zewnątrz to chyba po prostu najciemniejszy z szarych, ale jeszcze nie czarnych. Na koniec, bo mnie szlag z tą pracą trafi ;) No i muszę wszelkie zmiany zapisywać na potem, bo w planach są od razu dwie takie prace - jedna dla mnie, na jedną mama się zgłosiła. Niech będzie.

I jeszcze o dalszych porządkach - w końcu wzięłam się za porządki w mulinach. Kilka skończonych prac, kilka po drodze zrobionych, a spis dawno nie uzupełniany, lepiej by było wiedzieć, czym się dysponuje, jak się będzie wybierało kolejne prace.

Trochę tego jest ;) Łącznie 500 motków, trochę ariadny, więcej DMC - ale te na kolosy głównie, no i przyporządkowane do konkretnych prac, luźnych raptem 20 kolorów.

Ariadny unikalnych numerów mam 125, a DMC 166. Tu się zdziwiłam, bo myślałam, że Ariadny to jednak mam więcej. Ale dobrze - tę zamierzam wykończyć i nie dokupować, przenieść się w całości na DMC, kolory i jakość lepsze ;)

Za to niektóre kolory zamawiałam, jak pijany zając, nie wiem, gdzie miałam rozsądek, skoro z przeliczeń mi wyszło, że na np. tęczową różę, gdzie kolorów jest od groma, niektóre są po 5 motków pokupowane. A większość, po 2-3. Chyba na 4 takie róże :> Dobrze, że to się do czegoś innego zużyje :)

Albo np. muliny do szarych kolosów - kul, ale po co mi jednego koloru 18 motków? 18?? No masakra. Chyba na wszystkie szare kolory do końca życia :> Tak, wiem, machnę jakiś samplerek kiedyś, albo te kolosy, no ale!

Za to, choćbym nie wiem, jak szukała, nie umiem znaleźć dwóch rzeczy: kawałka czerwonej kanwy 18ct - przecież na sowę nie poszła cała. A przymierzając się dzisiaj do powieszenia jednej sowy stwierdziłam, że jak przeniosę jeden obraz, to akurat trójeczka sówek się zmieści - tło czerwone, kremowe i znowu czerwone. Tylko czerwonej kanwy nie ma. Nie ma. W ogóle :/ Oraz kupowałam niedawno całą paczuszkę białych mulin. I wsiąkły. Ni ma. Kicia spapała :> Pomimo tego, że nie mamy żadnej kici.

21 komentarzy:

  1. Bardzo lubię te Twoje podsumowanie,takie wariackie trochę. 18 motków tej szarości to faktycznie zapas dla wnuków chyba :P właśnie też mi powsiąkały niektóre rzeczy.czarna amba wcieła i nie ma,ale liczę,że jeśli do wakacji uporamy się z remontami to znajdę choćbym miała szukać godzinami.zdrówka do tego wszystkiego,wrzuć jakąś fotkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fotka niebawem - na razie w Einsteinie niewiele widać, dwa kolory szarości, no to szarych krzyżyków ciut. A wsiąkłam w różę, kolejny listek dzisiaj robię, chyba z czwarty :)

      Usuń
  2. Zakręcona jesteś :) Mam nadzieje, że uda się ogarnąć wszystko i przejść do działania :) Powodzenia w wyszywaniu szalonego naukowca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie poogarniane jest - poza tą czerwoną kanwą, nawet materiały do szycia, których mam niewiele, ale jednak ciut, przejrzałam - i brak.

      Usuń
  3. Jak ja lubię czytać Twoje zakręcone posty. Nie zawsze komentuję, ale to co dzisiaj napisałaś, po prostu muszę. Podziwiam za tak odważne projekty, które haftujesz, teraz jeszcze ten na czarnej kanwie, szalony naukowiec.
    Moje robótki też się krystalizują, jestem na etapie przeszukiwania zbioru gazetek, bo mi "wcięło" te z monogramowymi literkami, a na już ich potrzebuję. Tak więc, nie tylko u Ciebie zagościł jakiś bies co ogonem nakrył, to czego nie powinien. Jednak w myśl zasady: szukajcie, a znajdziecie; wracam do moich przepastnych zbiorów gazetkowych.
    Pozdrawiam i zdrówka życzę.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czarną kanwą jestem zdziwiona. Kiedyś robiłam jedną pracę, myślałam, że się załamię na tym czarnym materiale. A teraz zrobiłam troszkę i jeśli tylko się robi za dnia, a nie przy sztucznym świetle, to wcale nie jest tak źle. Dużo pomaga jakiś jasny podkład - jak się założy jasną bluzkę, a nie czarną np., to dziureczki w tej kanwie są całkiem widoczne i wyszywa się tylko trochę gorzej, a nie masakrycznie jakoś :)

      Usuń
  4. Ojej, jak ty to wszystko ogarniasz?!
    A najbardziej mi żal twojej biblioteki. Ja się w niej zakochałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja zrezygnowałam z niej tylko na trochę, taką mam nadzieję :) Cóż tam rok czy dwa przy ilości stron koło 60 ;)

      Usuń
  5. Ja gdy przerabiałam zdjęcie mojej bratanicy to również program wygenerował kolor zielony, którego tak naprawdę nie uświadczysz na zdjęciu, a okazało się, że wyszywałam nim włosy i na wyszytej pracy tak naprawdę go nie widać, ładnie się wtapia. O matko jakie długie zdanie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tej zieleni nie ma nigdzie w oryginalnym obrazie - tym wrzuconym do przeróbki. Obraz jest czarnobiały, to skąd tam zieleń :> Wywaliłam ją, zmieniłam na ten ciemny-ciemny brąz, który był obok i też do wywalenia, i zamiana na prawie czarny szary.

      Usuń
  6. A nie leży gdzieś na wierzchu ta czerwona kanwa? Czasem tak bywa, że na coś patrzymy i nie widzimy.
    Życzę powodzenia przy tej czarnej kanwie i zdrowia, byś mogła jak najszybciej wrócić do gabarytów na krośnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, na wierzchu nie ma. Już mi się skończyły miejsca, w której to coś mogłoby wpaść. Niby płaskie i w ogóle, no ale przecież większe niż kilka cm. I nie ma.

      Usuń
  7. Widzę, że tak samo, jak ja, lubisz rozpoczynać nowe, duże prace :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe to się prawie nie liczą :P
      Aktualnie obiecałam różę wykonać raz drugi i trzeci ;)

      Usuń
  8. Kochana alez zakręcony post. A za to właśnie lubię Cię czytać ♡
    Ja bym z tej zieleni nie rezygnwala, wyszylam portret dziecka w sepii i tez była ciemna zieleń która ładne się wtapia w resztę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za późno, usunęłam ;) Brąz też nie pasuje - bo to ma być tylko czarno-białe.

      Usuń
  9. Jak zawsze u Ciebie ciekawie :) Będę podglądać. Czekam na efekty :)

    OdpowiedzUsuń