poniedziałek, 8 lutego 2016

Nerwy mam :/

Wkurzyłam się znowu nieziemsko. Wiem, że wielokrotnie powtarzam, że pewne niedociągnięcia są po prostu moje i cóż, skoro jestem ślepa, to czasem robię błędy, które zauważam bardzo późno. Albo i nie zauważam. I muszę z tym żyć. Ale z tym, jak spartoliłam Zegary, żyje mi się ciężko ;)

Tak wyglądają dzisiaj (po prawej stronie są dwa rzędy w dół zrobione na biało i białokremowo):


Niby świetnie, więc o chodzi? I linie. I parkowanie. Parkowanie zepsuło obrazek, no jak to? No tak to. Połączenie: ja + moje parkowanie + coś tam, co sprawiło, że zepsułam. No nie tak całkiem, że do kosza, ale jednak zepsute są. Powtarzam sobie, że Zegary stały się kolosem treningowym - pierwszym takim wielkim, pierwszym, gdzie tych stron jest aż tyle - i kolorów bardzo zbliżonych też, pierwszym takim trudnym (pełno szachownic, konfetti, nawet, jeśli tego nie widać na gotowej pracy), pierwszym, gdzie zupełnie mieszam techniki i sprawdzam, co mi pasuje. Mogło mi się coś nie udać. No ale czy musiało?

Jeszcze dokładniej? Środek parkowałam, jadąc w dół, rzędy były wybitnie nierówne, bo ograniczone np. czarnym zawijasem. Nie mam czego się przyczepić, inna sprawa, że kolorów tyle - i dużo ciemnych, że nie widać granic między rzędami, bo rzadko, naprawdę rzadko kiedy były powtarzające się krzyżyki, żeby je rozdzieliła jakakolwiek linia. Ale już jedna ze stron, gdzie jest cieniowanie i to jasnymi kolorami, strona robiona po skosach - skosy widoczne. Żeby to było widać podczas haftowania, to bym coś z tym zrobiła, przerwała, zmieniła technikę, cokolwiek. Ale nie, dopiero kiedy się patrzy pod kątem innym niż podczas haftowania, to widać. Trzeba patrzeć z dołu, albo odpowiednio z boku (albo w jednym miejscu w domu) - wtedy są skosy. Z góry i patrząc na wprost - są mniejsze lub w ogóle niezauważalne (znaczy, jak już wiem, że są, to je zobaczę wszędzie, JA WIDZĘ! Dramat!).




Kolejna strona, gdzie jest dużo jednolitego tła, robiona rzędami w dół z ząbkami - widać ząbki. Ale też - patrzę podczas haftowania, nie widać. Dopiero jak patrzę z oddali (ale nie za wielkiej ;) nie takiej, jak będzie obraz oglądany na ścianie), to wtedy. I w różnym świetle - w świetle, przy którym haftuję, nie widać. Natchnęło mnie na inspekcję podczas trzeciego rzędu. A jak mnie natchnęło, to ciężka cholera (łagodnie się wyrażam, naprawdę) mnie wzięła. Spróbowałam kawałek bez parkowania, no ale to, co już widać, już widać i nie da się odzobaczyć. To wzięła mnie jeszcze większa cholera, nie dokończyłam nawet nitek, haft ściągnęłam z krosna, wyprułam żyłkę, żeby jej nie stopić, haft do prania i do prasowania, żeby zobaczyć, jak to wygląda, jakby był przygotowany do oprawienia.


Wkurzam się na siebie, bo nie bardzo wiem, co z tym teraz. Jak pomyślę, że miałabym spruć 2,5 tysiąca krzyżyków (tyle jest tego białego po prawej stronie na dole), to wiem, że być może nawet do końca prucia nie dojdę, tylko pracą rzucę w cholerę. O pruciu całej strony ze skosami nie ma mowy w ogóle, ta strona zostaje. Być może zostawię tak, wieszając potem w miejscu, gdzie się nie da obrazu z bliska podziwiać, ale JA będę wiedzieć.

No i na przyszłość - plam nie parkować? Jasnych plam nie parkować? Poprawić technikę? Nie ciągnąć tak nitki? Nie wiedziałam, że ja tak ciągnę :>  Kiedy zauważyłam, że jest problem, próbowałam zaradzić temu, inaczej nieco haftując, poluźniałam nieco ostatni ścieg pod koniec rzędu i początek też zostawiałam luźniejszy - nie pomogło. Mam w planach jeszcze dwa pomysły na uratowanie tego. Jeden wymyśliłam sama, drugi, znaleziony w internecie potwierdza moją diagnozę, poczynioną na szybko w ramach pomysłu pierwszego. Wychodzi na to, że problemem jest mniejsze zapaćkanie tyłu pracy - jak są granice, to przez nie nie przechodzą nitki, zwłaszcza, jeśli tło jest robione jednym kolorem, albo zbliżonymi do siebie i nici są parkowane w dół, nie w boki. Na granicach między rzędami jest tych nici mniej + jednak ostatni krzyżyk ma nieco inną orientację ostatniej nitki, więc stąd się biorą granice. Dobra, do pomysłów. Pomysł pierwszy: przed oprawieniem haft położę na wydrukowanej w skali 1:1 symulacji obrazka - powinien kolor tła przebijać i wyrównywać ew. braki. Pomysł drugi to dorobienie tych brakujących nitek tła, czyli zrobienie burdelu z tyłu w kolorze dominującym na granicy. Brzmi kuriozalnie, ale taki sposób znalazłam w necie wśród blogerek, u których pojawił się problem: a jak haftuję parkowaniem dużą plamę jednego koloru, to choćbym nie wiem co, robią się linie.

A na razie mam dołek i rzuciłam hafty na kilka dni, wykopałam z czeluści mozaikę i kleję, żeby te moje nerwy ukoić. Oraz powiesić coś na ścianach. Kot (gepard, pantera czy inne coś) wyklejone i oprawione od dawna, ale nie wisi, małe mozaiki dokończę dzieciom (odstawiły manianę, ale z racji posiadania całych 4 lat, mają wybaczone) i też walnę na ścianę. Może się uspokoję :)

(Ale jak się zrobi w odpowiednim świetle - niezbyt jaskrawym i takim, jakie jest normalnie, a nie, kiedy się robi śledztwo pt: co tam znowu schrzaniłam, to nie jest tak tragicznie. Jest tylko źle. Ale musiałam się wypłakać :) )


28 komentarzy:

  1. Nie wiem, co ci napisać. Albo ja ślepa kura jestem, albo ty w histerię wpadłaś. Wybierz, co ci bardziej pasuje

    OdpowiedzUsuń
  2. Koło trójki są skośne linie. Białe na dole ma zygzaka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, przykro mi, mam tylko nadzieje, ze po oprawieniu nie będzie tego widać.
    Przytulam ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. no właśnie, to Ty może już w śledczego się nie zabawiaj tylko wyszywaj i wierz mi, daje Ci słowo że nikt nie zobaczy tego o czym tu piszesz. Trzymam kciuki za dalszy ciąg zegarów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie widzę skośnych linii. Albo jestem ślepa (a wydaje mi się, że jednak nie jestem,) albo jesteś przewrażliwiona.

    OdpowiedzUsuń
  6. Od kiedy zaczęlam wchodzić na rózne blogi a w szczególności na fb i czytać na temat schludności, wyglądu xxxx nic mnie nie zadowala, zatruwam wszystkim życie pytaniami i rozpoczynam kolejne hafty nic tak naprawdę nie kończąc bo nie zadowala mnie poprzednie.Wyszywaj Karola dalej bo najnormalniej kombinujemy jak konie pod górę.Osobiście od zeszłego tygodnia stawiam xxx tak jak mi wychodzi.Robię dla siebie, nie na wystawę , nie na sprzedaż.Jesli są błędy to o nich wiem tylko ja.Mam serdecznie w nosie , konczę porozpoczynane hafty bo to ma być DLA MNIE przyjemnie spędzony czas.Kanwa na krosno i powrót do dzieła.Czekam na koniec Zegarów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czepiasz się szczegółów, które w rzeczywistości tylko Ty widzisz. Obraz wychodzi zajefajnie. Idź dalej i przestań marudzić. To bedzie naprawdę super praca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tam nic nie dobrego nie widzę, nigdy nie wyjdzie idealnie jak się chce

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze powiedziawszy to ja tę nic złego nie widzę,a zegar jest odlotowy:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet, jeśli widać, to ktoś, kto nie wyszywa na pewno nie zauważy!!! Tak wiem, TY WIDZISZ, też miewam takie dylematy. Ale szkoda tego fajnego obrazka, wyszyj go, on będzie śliczny, ze skosami, czy bez :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też ostatnio przechodze kryzys hafciarski. Nic mi się nie podoba w moich xxx.

    OdpowiedzUsuń
  12. Karola ja nic nie widze a slepa nie jestem i patrze z okularami i bez i dalej nic. Masz krosno wiec mozesz wyszywac pelnymi rzedami i wtedy nie bedziesz miala juz zwid. Bo naprawde innego rozwiazania u Ciebie nie widze. Paranoja hahah :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wdech i wydech.... I jeszcze raz... Wdech i wydech.... Jak jeszcze Cię nosi to melisę proponuje...a potem kończ zegary. Nie panikuj.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja powtórzę to co napisała ci Asia (Asiu wybacz)- albo ja ślepa jestem, albo ty w histerie wpadłaś... Nawet jeśli tam jest coś nie tak (czego nie widać na pierwszy rzut oka), to i tak nikt tego nie zauważy. A jeśli ktoś ci kiedyś wytknie (w co bardzo wątpię), że tam gdzieś jest błąd to powiedz - tak miało być. Koniec kropka.
    Haftuj dalej i sobie tym głowy nie zawracaj. Świetnie sprawdza się to hasło, które nasza blogowa koleżanka umieściła na swoim blogu: ""Jeśli któregoś dnia ktoś zarzuci Ci, że Twoja praca nie jest profesjonalna powiedz sobie, że Arkę Noego zbudowali amatorzy a Titanic'a profesjonaliści"
    Twoja praca JEST PROFESJONALNA I IDEALNA. Uszy do góry
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Kończ te zegary, bo są kapitalne. Nie masz pojęcia ile ja mam swoich prac o których wszyscy mówią ,że są idealne....a ja wiem...

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję za wsparcie i zrozumienie. Wychodzi na to, że co któraś ma swoje za uszami, ale tylko ja się uzewnętrzniam z niedoskonałościami, no pięknie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina, to nie tak. Nie ma chyba na świecie artysty, który tak do końca w 100% jest zadowolony ze swojej pracy. Hafciarka to rękodzielnik, czyli też artysta. Gdyby wszyscy artyści zaczęli narzekać na swoje dzieła to dziś nie mielibyśmy tylu pięknych obrazów, rzeźb, książek. Niejeden z WIELKICH tego świata malował czy pisał bo nie miał na chleb i choć dla niego jego dzieło było nie do końca doskonałe to stało sie hitem dla innych ludzi.
      Nie możesz do swoich haftów podchodzić jak do jeża - tu mi nie wyszło, tamto mi się nie podoba bo wtedy zwątpisz w swoje umiejętności i rzucisz wszystko w kąt. Nawet jeśli tam gdzies jest coś nie tak, to albo wyciągnij z tego nauczkę, by w jednym kolosie nie próbować 10 technik albo uznaj to za twój znak rozpoznawczy.
      Uszy do góry.

      Usuń
  17. Zawsze powtarzam, że parkowanie to samo zUo :P :P :P
    Ale tak na poważnie - to naprawdę tylko Ty widzisz te niedociągnięcia! Wiem, że to też właśnie Ty powinnaś być najbardziej zadowolona ze swojej pracy i nikomu nic do tego, jak robisz... ale skoro widzisz i Ci przeszkadza, to... niefajnie :( Bo zawsze będziesz widziała. I będzie Cię truło. A może daj sobie spokój i się nie przejmuj? Chociaż ciężko....

    A ja w swojej ukochanej Rupieciarni we Wrocławiu usłyszałam kiedyś (i słyszę podczas każdych warsztatów tam) święte słowa prowadzącej: gdy coś się zepsuje lub pójdzie inaczej niż miało być - NIE PRZYZNAWAJ SIĘ NIKOMU! To wiesz tylko Ty! A każdemu powtarzaj, że tak właśnie miało być i tak chciałaś!

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wiem, gdzie Ty masz te skosy i ząbki :D Ja nic nie widzę. Inna rzecz, że jak się samemu zobaczy to człowieka trafia - też tak miałam, tylko że u mnie zazwyczaj kończyło się to kreatywną robótką w stylu "udajemy, że ta gałąź jest taka zwichrowana celowo, a nie dlatego, że policzyło mi się 3 rzędy za wysoko" ;)
    Poukładaj mozaikę, a za kilka dni na spokojnie przyjrzyj się zegarom, może nie wyda Ci się to aż takie złe (cokolwiek tam widzisz).

    OdpowiedzUsuń
  19. a mi się wydaje, że to po wyszyciu całości się zgubi i nawet nikt z podziwiających nie pomyśli, że coś nie tak. głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja to normalnie nic nie widze, koncz zegary I nie poddawaj sie bo bedzie piekna praca :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja jestem ślepa ale teraz to już chyba naprawdę dosłownie oślepłam bo ja tam nic złego nie widzę :P

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja jestem ślepa ale teraz to już chyba naprawdę dosłownie oślepłam bo ja tam nic złego nie widzę :P

    OdpowiedzUsuń
  23. Ufff dobrnelam do konca! Alez sie rozbisalas nad niedociagnieciami, ktore naprawde nie sa zauwazalne, a szczegolnie dla kogos, kto nie zna wzoru. Koncz zegary na spokojnie. i po swojemu, bez kombinowania. Bedzie fajny i nietypowy haft.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja chyba też oślepłam, bo niczego nie widzę ;) Tak naprawdę, to tylko osoby zajmujące się haftem mogą coś ewentualnie zobaczyć, ale i tak wszyscy będziemy, co ja mówię, już jesteśmy pod wrażeniem, bo zegary są cudne i pięknie Ci idzie. Sama napisałaś, że zegary są jedną wielką pracą testową, więc zawsze coś może nie wyjść, za to przy następnym projekcie już nie będziesz mieć żadnych problemów. Zresztą ja tu nic nie widzę, obraz wygląda pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam obecnie w planach robienie dużego wzoru razem z parkowaniem i po Twoich przygodach trochę się tego obawiam ;) A na zdjęciach ja nie widzę tych linii i niedociągnięć, o których piszesz. Wzór naprawdę wygląda cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Dla mnie bomba! Świetny haft! Widać sporo włożonej pracy. Re-wel-ka!

    OdpowiedzUsuń