środa, 19 stycznia 2011

Needlepoint czas zacząć, czyli odsłona pierwsza

Jako, że ledwo ochłonęłam po skończonych rzutem na taśmę dwóch pracach, zabrałam się za następne. Koty zakręcone zrobione już w części, kot pojedynczy przygotowany. Padło na zupełnie nową technikę - needlepoint. Kilka dziewczyn zorganizowało bloga, którego celem jest popularyzacja tej techniki, a na zasadzie 'bawiąc uczyć' ogłosiły zabawę we wspólne tworzenie dzieła w ramach "A Promise of Mistery". Projekt został ukończony w zeszłym roku, najlepsza więc pora, aby się do niego dołączyć ;) wiedząc, jaki jest efekt końcowy.

Na pierwszy ogień należy przygotować materiały. Gotowe ramy były dla mnie nieosiągalne (lenistwo nie pozwoliło mi na szukanie ich nie wiadomo, jak długo, w pierwszym sklepie budowlanym nie było), postanowiłam więc zrobić ją sama. Przy wykorzystaniu morderczych narzędzi w postaci piły, wiertarki

Od Apom

młotka oraz gwoździ oraz z udziałem mojego męża (ktoś musiał poprawiać moje niedoróbki ;) ) powstała ramka.

Od Apom

Materiał najodpowiedniejszy dla needlepointa również był nie do zdobycia 'na już' (a ja, jeśli nie zacznę pracy na 'już', to odłożę na rok), za to znalazłam kanwę DMC kremową 18". Po przymocowaniu do ramy i wykonaniu pierwszych nitek pomocniczych prezentowała się tak

Od Apom

Teraz czas przystąpić do pracy właściwej. Chwilę zastanawiałam się nad kolorystyką. Na pewno miała być niebiesko-jakaś, ale nie taka ciemna, jak oryginalna. Niebieski więc na pewno, zapewne również zielony i srebrno-kremowo-być może żółty. To naprawdę wyjdzie w praniu :)

Styczeń ma tylko jeden kolor i wykonało się go szybko

Od Apom

Efekty na razie nie zachwycają, ale to przecież dopiero początek. Na tym etapie średnio mi się to podoba. Na szczęście luty będzie gotowy już za chwilę :)

Od Apom

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz