środa, 20 maja 2015

Love-hate relationship, czyli o parkowaniu i mozaice będzie

Mam takie mieszane uczucia w dwóch kwestiach. Bardzo mieszane.

Zacznę od mozaiki.
Oglądałam, prawie zamawiałam, oglądałam, nie zamawiałam, robiłam koraliki, które nie podeszły mi w ogóle i które odsprzedałam, bo ja bym zrobiła tylko z poczucia obowiązku, a tak to może komuś trochę frajdy przyniosą. Tym bardziej nie kupowałam mozaiki. Tym bardziej oglądałam, co też babki na fejsuniu robią. Tym bardziej nie kupowałam, bo to plastik i puzzle i W OGÓLE!

No, to kupiłam :P Po promocji, a jakże ;)


Aktualnie czekam na przesyłkę.

Druga sprawa - parkowanie.

Zatkałam tamtą dziurę i miało iść z górki. Nawet chwilę poszło, aczkolwiek zaraz się znudziłam i machnęłam trochę róży, gdyż na nią też przyszedł czas.

Niby szło, ale jednak nie. Tutaj zdjęcie -jak podpiąć nitki, kiedy chce się porobić trochę czarnej plamy. No taka byłam zapatrzona w parkowanie, że zaraz je porzuciłam :>


Tutaj trochę lepiej widać 'urobek' jednego dnia, godziny-dwóch znaczy się, tylko przykryty nićmi. Nie wiem, dlaczego nie zrobiłam lepszego zdjęcia.



I jak widać - da się żyć bez nawleczonych igieł. Gdyż - po latach wyszywania - w końcu wiem, czego nie znoszę w nawlekaniu. Wcale nie nawlekania, a całego tego ustrojstwa z rozpoczęciem nici: znaleźć, odwiązać, obciąć, wyciągnąć, nawlec, wbić, można dalej robić. Błe. Otóż samo nawlekanie, kiedy nitka już jest, nie jest kłopotliwe w ogóle i zwracam honor i obiecuję poprawę i już nie będę tak kłamać, bo nie ma sensu :)

Wczoraj miałam wolne popołudnie, kiedy to już wróciłam z zakupów. I nie chciałam tak nie parkować, skoro mam spokój i wszystko, to przełożyłam znowu na krosno zegary. I pierwsze 50 krzyżyków robiłam 40 minut. I kolejne też. I następne. I szlag mnie trafiał, bo w jednym miejscu zaparkowałam źle nitkę i wyciągałam wszystkie bobinki, żeby spróbować dopasować i przez moment wydawało mi się, że ta nitka jest wzięta nie wiem skąd, ale nie z tego haftu, bo nie pasowała do niczego. I kilka razy się zastanawiałam: WTF i WTF? Gdzie ja jestem? Co ja robię? Dlaczego nie idę, jak człowiek, kolorami, plamami, CZYMKOLWIEK, tylko się męczę, a i to nieortodoksyjnie (o tym za moment), w imię CZEGO? Szło mi strasznie, strasznie, strasznie wolno. Ale tak wolno, że stwierdziłam, że tylko ten rząd i zmieniam na różę, niech będę choć trochę produktywna. No dobra, jeszcze film leci, to chwilę porobię. Pranie powieszę - o, mąż zaczął, to tylko chwila. To jeszcze jeden rząd. I nagle tak się porobiło, że zrobiłam ich 8 ;)

Aha, do mocowania nitek gdziekolwiek najlepiej się nadają zwykłe klamerki. Zwłaszcza, że mam takie ładne i w ogóle ;)

Normalnie, podczas haftu, to te nitki nie są tak ładnie ułożone, bo to bez sensu, są wrzucone na lewą stronę, tutaj upozowano je, żeby wyglądały schludniej ;)


I zbliżenie na sam kawałek zrobiony metodą parkowania.

 

I jak już widać, po kilku krzyżyczkach po prawej, nie stosuję metody ortodoksyjnie, mam pewne przemyślenia na jej temat i chyba samo chodzenie długimi rzędami to nadal nie będzie to. Bo w tych akurat rzędach miałam tak, że na 40-50 krzyżyków po lewej stronie były tam elementy 'wykończeniowe' czarnych wzorków, czyli różne ciemności, potem szachownica z 2-3 kolorów i kolejna szachownica z innych 2-3 kolorów, potem znowu ciemności. I wyszło tak, że jechałam półkrzyżykami i potem wracałam, trochę miszmaszu i kolejne półkrzyżyki i wracanie. Krzyżyki do półkrzyżyków od razu robiłam, bo kiedy miałam np. 10 półkrzyżyków w trzech kolorach, które są do siebie bardzo zbliżone, to nie ma mowy, żebym się nie pomyliła, wszystko mi się merdało. Robię więc krzyżyki w ramach jednego rzędu, ale nie jeden po drugim, no tak wyszło. Mam jeszcze pomysł na sposób chodzenia po pracy, ale to muszę a) rozrysować, b) rozpracować. I to od nowego kawałka, bo tak od środka to może nie wyjść. Będzie więc relacja kolejna, na pewno.

12 komentarzy:

  1. Ale o co chodzi z tym kotem? Kupiłaś zestaw do hafty, czy jak? Nie kumam...chyba druga kawa potrzebna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam zestaw do wyklejenia mozaiki. Idź na kawę, kawa dobra jest :)

      Usuń
    2. Takie buty...ciekawe jak będzie wyglądała gotowa praca :)
      Kawa jest najlepsza... Kawa nie zadaje głupich pytać ;) Kawa rozumie :P

      Usuń
    3. Kawa z czekoladą. Czekolada jest jeszcze bardziej empatyczna :)

      Usuń
  2. kociak piękny, ja też spróbuję tylko później. Co do parkowania to też chciałabym spróbować bo się naczytałam u Joanny,ale nie jestem pewna czy akurat w pracy np. jak Twój zegar czy mój anioł gdzie jest dużo plam jednego koloru to się sprawdzi,czy nie lepiej przy takich lecieć jednak tym kolorem bo linijkami to chyba tempo żółwia i efekt może i równiejszych xxx ale tempo marne,a przy takich pracach to może nie warto komplikować za bardzo.mam nadzieję,że zrozumiałaś co miałam na myśli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plam nie zamierzam robić parkowaniem - jak widać np. czarne plamy po prostu pociągnę dalej. Problem jest taki, że u mnie plamy występują tylko w trzech kolorach: czarny i dwa jasne, jeden biały i jeden prawie biały. Są one duże, ale jest ich mało. Reszta to jest SZACHOWNICA, nie ma tam plam w ogóle, wszystko się przenika i wychodzi super, no ale co się człowiek naklnie, to jego ;)

      Usuń
  3. a ja czytam o tym parkowaniu i coraz bardziej mi oczy na wierzch wyłażą. no nie wiem, podziwam, tyle napisze bo prez te oczy nie widze literek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mozaiki mnie nie kręcą w ogóle - szkoda by mi było czasu, a na krzyżyki już mi go brakuje. Parkowanie też mnie nie kręci. Mam swój wypróbowany sposób i jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kociak bardzo ładny. Ciekawe jaki będzie po wykonaniu.
    Krzyżyki wyszyte metoda parkowania wyglądają bardzo równo.
    czekam na kolejne posty :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja czytam Twoje notki dla samej radości czytania. :D
    Na twoje rozterki związane z parkowanie powiem tak: główną ideę załapałaś i reszta należy do Ciebie. W jednym z rosyjskich filmików autorka swoją własną parkowkę nazwała "swobodna/wolna parkowka" czyli ona coś tam pozmieniała. Mnie akurat ta ortodoksyjna pasuje, ale przecież nie każdemu musi. Efekt się liczy. Trzymam kciuki, nie rezygnuj, bo szkoda by było.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, 50 krzyżyków w 40 minut.... Chyba bym się nerwowo wykończyła. Ale prawda jest taka, że każdy haftuje po swojemu, a często warto spróbować nowej metody. Ja np od samego początku haftuję na tamborku i wylącznie na czystej kanwie. Ale mam za sobą próby haftu na podmalowanej kanwie (masakra) oraz na lnie (troszkę lepiej) a także bez tamborka, bo tego wymagało haftowanie na czyjejś kanwie w ramach RR. I mam swoje wnioski, metody, wypróbowane sposoby. Bardziej od parkowania na ten moment interesuje mnie haftowanie na krośnie... Może sobie takowe zakupię, kto wie ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. No wszyscy te mozaiki robią ostatnio :D To chyba musi być wciągające :D Nic się nie martw ja niby parkuję nitki w mojej pracy ale to moje parkowanie to nijak się ma do jakichkolwiek zasad, ale jest moje i już. Ważne żeby metoda pasowała Tobie i żeby dobrze i sprawnie szło haftowanie :) A Twoje zegary są świetne, takie hipnotyzujące :)

    OdpowiedzUsuń