wtorek, 15 czerwca 2010

Niemiła sprawa i jedno miłe candy

Zniszczyłam serwetkę. Nie pisałam o tym przez chwilę (nawet dosyć długą), bo byłam cholernie wkurzona. Było prawie wszystko - poza mostkowaniem w rogach i samym brzegiem, zabrałam się za wycinanie pod mostki i nie wiem, jak patrzyłam, ale pocięłam materiał nie w tych rzędach, które należało potraktować nożyczkami. W wyniku tego mam niedokończoną serwetkę, do której straciłam serce, bo ma poprzecinany materiał (i ja to widzę). Wg. notatek poświęciłam jej 18 godzin, które zepsułam, wycinając jak ślepy kret. Trudno.

Ale nic to, widocznie miała być nieudana :) W sumie, nie pałałam do niej aż taką miłością, a wzór wybrałam, bo z tych dostępnych tylko ten by się zmieścił na kawałku materiału, którym dysponowałam. Po napadzie na pasmanterię, jakiego dokonałam razem z biednym portfelem kilka tygodni temu, mam w końcu nieco więcej materiału i chyba zacznę dzisiejsze robótki od przygotowania go na taki jeden wzór, który jest prześliczny po prostu. No i nie tnie się w nim aż tak dużo. Jeśli pobliska pasmanteria posiadać będzie w końcu nici perłowe w interesujących mnie kolorach, praca nawet nie będzie cała biała.

Przy czym chciałam wspomnieć nie tylko o tym. Generalnie, jak widać, nie biorę udziału w zabawach typu candy, ale tym razem się skuszę. W tajemnicy ;) powiem, że to dlatego, że organizatorkę kojarzę z takiego normalnego życia, choć ona mnie pewnie mniej (zwłaszcza, że swoich zdjęć nie zamieszczam :) ). Tak więc chciałam ogłosić, że na blogu Brzyduli pod takim adresem: Brzydula organizowane jest candy. Zapisywać można się do 30 czerwca, wygrać można jak zwykle niespodziankę, tutaj jest jeszcze książka. Może mi się uda!

candy u Brzyduli