Zabawa ogłoszona u Joanny. Ona naopowiadała, jak obiecałam - odpowiadam też.
1. Co w ogóle nie interesuje cię na rękodzielniczych blogach?
Niektóre wstawki lajfstajlowe, podróżnicze, nożyczki, naparstki, tego typu sprawy. Scrap i decu - kiedyś oglądałam, nawet dorzuciłam kilka blogów do czytnika i się męczę, nie wiem dlaczego, skoro można je wywalić. Gorzej, jak techniki są łączone i tak czytam / przewijam -> ostatecznie nie znajdując niczego. Jakoś to znoszę dzielnie ;)
2. Jakie akcesorium do haftu uważasz za całkowicie zbędne lub tak bardzo drogie, że nawet nie masz zamiaru się nim interesować?
Naparstki - nie wiem, czy się je zbiera dla zbierania, czy do używania. Ani jedno, ani drugie.
Krosno i tamborki uważam za sensowne rozwiązania, więc posiadam :)
3. Jaka tematyka prac w ogóle cię nie interesuje i nie będziesz jej wyszywać nawet na zamówienie?
Religijne. Jelenie na rykowisku. Mam też awersje do klimatów swojskich, wiejskich, górskich, itp., bo to też często takie jelenie, choć nie zawsze. Ale religijne to w 95% porażka. Pomijając kilka naprawdę niezłych wzorów - są po prostu kiczowate, a wszelka krytyka pt: "papież to by się obraził za takie 'bohomazy'" wywołuje jedynie burze, jakbym samego papieża atakowała, a nie sposób jego przedstawienia.
4. Jakich rodzajów ściegów nie wyszywasz lub starasz się ich unikać, bo wychodzą ci co najmniej bardzo średnio.
Nie umiem węzełków. Za cholerę nie wychodzą, więc jak mam je zrobić, to ich nie robię, kombinując, jak koń pod górę, albo robią je źle. Np. malutkie ściegi umieszczam, a nie węzły, bo nie da się, no.
Nie lubię przesadzonych backstitchy. Robiłam kilka prac typu dziecięce misiaczki, myszeczki, etc., futro robione backstitchami - to jakiś kosmos jest przecież. Robiłam też np. prace blackworkowe, które przecież prawie całe są backstitchem, czy wzory, które ich po prostu wymagają. Aktualnie zaczęłam Wzgórze Wróżek, które
bez kreseczek nie ma sensu. Ale kreseczki są w miarę sensowne, między dziurkami w kanwie, a nie np. w 1/3 nich - kreseczek w połowie, ćwierci, 1/3 krzyżyka to nie trawię już w ogóle.
Nie robię żadnych takich prac, gdzie się mieszają krzyżyki, półkrzyżyki, ćwierćkrzyżyki, petit coś tam - nie jestem aż taka wyuzdana, żeby się w takie wzory bawić. Nie nie nie, prosta baba jestem :)
Nie robię prac z koralikami, nie łapię tego. Kupiłam raz w ogóle zestaw do haftu koralikowego, na szczęście został odkupiony, bo bym go skończyła - żeby się nie zmarnowało, ale bym się męczyła.
5. Gdzie nigdy nie powiesisz swojej pracy?
W kościele! :D
6. Wyobraź sobie, że ktoś zamawia u ciebie haft za pieniądze. Co musiałoby się stać, żebyś odmówiła/odmówił?
Za mało kasy. Za krótki termin. Nie jestem w stanie przewidzieć, ile czasu będę mogła poświęcić na haft w ciągu najbliższych trzech dni, gdzie tu mówić o większym planowaniu. Inna sprawa, że nigdy nie oferowałam robienia krzyżyków za pieniądz, więc nie spotkała i raczej nie spotka mnie sprawa zamówienia i rozważania przyjęcia takiej pracy.
7. Czego nie dopuszczasz w hafcie krzyżykowym? A może robisz coś, co uznawane jest za niedopuszczalne lub w złym tonie?
Czego nie dopuszczam?
Robienia krzyżyków w różne strony. Tak, to widać. Nie znalazłam w żadnej mojej pracy czegoś takiego - uff.
Wkurza mnie i nie stosuję połączenia: robię krzyżyki od razu w całości + robienia plam kolorów. Wychodzi to tak, że najpierw się całe krzyżyki robi np. w prawo, a następny rząd w lewo. Tak, to widać w przypadku plam. Telepie mnie, jak to zauważę ;) Telepie mnie podwójnie, jak widzę wielkie obrazy, robione kolorami w ten sposób, gdzie każda linijka odznacza się od sąsiadów. Telepie mnie, jak widzę jedną sowę, którą co prawda półkrzyżykami, ale tak zrobiłam. Masakra :> Po tym doświadczeniu już wiem a) skąd się brał efekt, który mnie w niektórych pracach aż tak irytował, a nie znałam jego pochodzenia b) żeby tego nie robić.
Dopuszczam supełki. Naprawdę. Jak robię sobie pracę dwiema nitkami i mam do rozpoczęcia nową, świeżą niteczkę, to ją sobie złożę w pół i już, ale jak pracę robię trzema, to mi się nie zawsze chce cackać z zakotwiczeniem nitki. Albo, jak mam krótki kawałek nici podwójnej. Nie chce mi się.
Dopuszczam przeciąganie przez naprawdę dalekie obszary ;) Nie obcinam nitki, jak mam do przejścia 5 - 10 - 15 krzyżyków. Przy 20 się zastanowię, aczkolwiek przy kolosie, gdzie cała strona była upstrzona np. 50 krzyżykami, rozwalonymi po niej, to się nie bawiłam w pojedyncze: rozpocząć nitkę, zrobić krzyżyk, zakończyć nitkę, bo bym apopleksji dostała.
Moje lewe strony są więc nieładne i wyglądają jak dywan. Przy parkowaniu wyglądają jak podzielony dywan. Nie stresuje mnie to i mam w nosie, jak to wygląda. Tych węzłów nie sadzę na tyle, żeby się odznaczało ;)
Aha, prasuję hafty na mokro do suchości - do upojenia na lewej i prawej stronie. Robiłam tak, zanim się dowiedziałam, że nie wolno. Nie wiem, może po prostu moja deska do prasowania ocieka zarąbistością, ale jest mięciutka i nie robi buuu haftom, więc praktykę tę stosuję dalej i jakoś wszyscy żyją. Moje hafty też.
To tyle w temacie: mam na to wywalone i będę robić, jak do tej pory.
8. W jakich zabawach nie weźmiesz udziału?
W RR. Koszt wysyłki, żeby mieć kawałek kanwy, której dotykały inne łapki - a po co? W większości SALów - bo 90% kalendarzy i takich tam samplerów nie podoba mi się. A potem, jak widzę, że wszyscy robią to samo, to mi gorzej ;) Wzięłam udział w Rozetach - żeby zrobić 3 z nich. Wzięłam udział w sowach - ale jakoś nie było dzikiego tłoku. Zabrałam się za różę tęczową, zanim zaczęli ją robić wszyscy - jakby od tego się zaczęło, to pewnie bym jej nie robiła ;) Wezmę udział w sowim kalendarzu, ale już wiem, że coś mnie będzie telepać, że praca do łapki, 1-2 dni i znowu na miesiąc do pudła. Może znajdę wzór i w przypływach weny zrobię więcej? No ale spróbuję.
9. Z jaką firmą produkującą zestawy nie chcesz mieć więcej do czynienia?
Nie mam aż takiego doświadczenia, to się nie wypowiem. Generalnie niektóre wzory uważam za przekombinowane, albo nie w mojej estetyce, albo coś tam, ale nie wiązałabym tego z konkretną firmą.
No chyba, że wzory GK i inne wielgachne z mieszanymi kolorami - oglądałam czasem. Wiem, że jestem ślepa i niewyszukana, ale jeśli muliny DMC jest ponad 400 kolorów, to za cholerę nie wierzę, że nie wystarczy to do stworzenia super obrazu i jeszcze te kolory trzeba ze sobą mieszać, po czym wychodzi 200 kolorów na pracę. Lololo, mam na co marnować życie ;)
10. Czy miałaś jakieś nieprzyjemne doświadczenie związane z haftem, które zniechęciło cię do wyszywania na dłuższy czas?
Zniechęciło mnie do wyszywania - tej konkretnej pracy na zawsze - praca na podmalowanym tle z wydrukowanym wzorem. Wzór nadrukowany oczywiście troszkę krzywo, w kolorach, które nie do końca zgadzały się z symbolami na wydrukowanym osobno schemacie. Czarna magia. Podchodziłam kilka razy, jak po kilku godzinach miałam postanowionych nowych 50 krzyżyków, to sobie darowałam.
Jeśli ktoś chce, proszę odpowiadać :)