Poprzedni stan był stabilny przez naprawdę długi czas, gdyż w kwietniu miałam niechcieja. Ładne pół, ale nadal tylko pół.
Jednego dnia kiedyś tam zaczęłam trochę po lewej stronie, potem dużo zielonego, potem znowu dużo zielonego, a po podróży dnia pierwszego było już tyle - część wyposażenia trzeciej komnaty i część elementów nad nią. Ale nie wszystkie.
Kolejny dzień i powrót, a potem kawałek weekendu i konieczność konkretnego odstresowania się i efekty już takie:
Potem jeszcze momencik
i nawet rozciągnęłam większą część trawy porastającą Wzgórze:
I nagle WTEM! obrazka jest tyle:
a to juz bardzo, bardzo dużo.
Zostało trochę trawy, drzewko, motylki, kawałek wejścia nad drzwiami oraz oczywiście komnaty - tło trzeciej i całość czwartej. Potem kreseczki. Jak na pracę, która co chwilę staje się ofiarą niechcieja, nie jest tak źle :)
No, parter już jest, nawet z dachem, więc zła pogoda nie straszna ;))
OdpowiedzUsuńBardzo fajowy wzór. Jestem ciekawa końcowego efektu, więc zapowiadam się z kolejnymi wizytami. Będę zaglądać i sprawdzać postępy ;)
OdpowiedzUsuńWow! Nieźle podgoniłaś ten haft :) Już coraz mniej do zrobienia :)
OdpowiedzUsuńrewelacyjne tempo :) idziesz do przodu jak burza :)
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej wpadam w zachwyt nad tym wzgórzem. Będę nadal podglądać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnajgorsze jak sie nie chce.... Ale widać jednak ze cos przybywa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dajesz Maleńka!!!
OdpowiedzUsuńNo no przybywa pięknie, trzymam kciuki za wytrwałość!
OdpowiedzUsuńFajnie to już wygląda, czekam na kolejne piętro :-)
OdpowiedzUsuńAle kolorowo u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńWspaniały efekt delegacji:)
OdpowiedzUsuń