piątek, 3 października 2014

Technika w służbie haftu ;)

Taki pół-żartem, pół-serio temat.

Nie umiałabym teraz wyszywać bez komputera. Mówię oczywiście o większych wzorach. Malizny to wiadomo, wydrukować (czyli też komputer) i można dawać. Chociaż sprawdzenie, czy ma się wszelkie muliny, najszybciej się odbędzie z elektronicznym spisem mulin (podział na ariadnę i dmc), gdzie poza ogólną informacją mam / nie mam, jest jeszcze info o starym / nowym numerze oraz miejscu przechowywania (pudełko główne, zapasy, któraś z prac - wszak ile razy się zdarzało dokupowanie mulin, których nie ma, a tak naprawdę są, ale z haftem zapakowane gdzieś tam leżą).

Nie wspominam już o samym szukaniu, kupowaniu i drukowaniu wzorów - no nijak bez komputera się nie da, choś kiedyś to jeszcze gazetki były ;)

Dobra, mamy wzór. Mamy mulinę. Jak nie mamy - ebay, allegro, albo chociażby spis tego, co jest do kupienia (nie mówię o ilościach typu 20 motków).

Są zakupy i wszystko! Można wyszywać. Aha. Na pewno.

Wszystkie, ale to wszystkie duże wzory są w postaci czarnobiałych piktogramków. Nie dziwię się przy ilości kolorów np. 90, albo 25 odcieniach szarości. Nie rozpozna się tego w kolorkach. Tylko problem jest taki, że na karteczke ja tego też nie rozpoznam. Kiedy robiłam malizny dla dziewczynek (myszor czy tam inne króliczki), które były w schematach czarnobiałych, to je po prostu kreśliłam mazakami, bo ja jestem taka ślepa, że co prawda dostrzegam, ale co chwilę coś pominę, potem uzupełnianie nie dość, że trwa (odnaleźć, gdzie się jest, jaki krzyżyk zapomniany), marnują się nici na kolejne przejścia, a co najważniejsze - ciężka cholera mnie bierze, że tę samą robotę muszę wykonywać po kilka razy. Ale kreślenie swój czas też zajmuje. I schemat czytelnością nie grzeszy. Pomijam już taki drobiazg jak powtórne wykorzystanie schematu - nie da się, cały jest porysowany.

O dużych pracach to już w ogóle nie mówię. Bibliotekę zaczęła robić systemem 10x10. Zaczęłam, po czym zaraz mi przeszło. Zaczęłam też parkować. Tak, też mi zaraz przeszło (o bibliotece w odrębnym poście). Mam ja sobie odpalonego kompa, gdzie proste, ale jakże przydatne programy zaznaczają mi tylko pojedyncze znaczki do wyszycia. Cud miód i malina :) Złapałam się na tym, że biblioteki mogłabym w ogóle nie drukować, bo i tak ze schematu nie korzystam (najpierw wykorzystywałam do poszukiwania numerów nici po symbolach - jako, że musiałam przejrzeć listę ze 2-3 razy, zanim coś znalazłam, porzuciłam nawet i to i wyszukuję normalnie w dokumencie).


Nie chciało mi się w pewnym momencie odpalać kompa, to machnęłam kilka krzyżyków ze schematu. Szkoda, że nie zauważyłam kilku innych ;) No doprawdy. I jeszcze prucie zaliczyłam. Pewnie umiałabym, gdybym była zmuszona. Ale nie jestem. Można się posiłkować techniką, więc ją wykorzystuję.

I jeszcze jeden aspekt. Statystyki. Uwielbiam liczby, w których można wyciągnąć jakieś informacje. Zapisuję więc sobie, od kiedy do kiedy wykonuję jakąś stronę (to w zegarach), aczkolwiek zabrakło mi tutaj informacji nie tyle o tym, ile dni minęło w kalendarzu, ale ile dni z wyszywaniem było - tak łatwiej ocenić, czy coś się wyszywa szybko czy wolno, bo jest różnica, jeśli jestem tydzień na l4 i na wyszywanie mogę poświęcić 5h dziennie, a np. przez trzy tygodnie nie mam czasu kiedy wziąć igły do ręki. Przy bibliotece więc będę zapisywać też ilość dni, w których rzeczywiście mogłam do pracy usiąść.

Statystyki do zegara wyglądają tak, że najszybciej jedną stronę zrobiłam w 3 dni (l4 i tylko zegary). Najdłużej - 1,5 miesiąca (ale po drodze przeprowadzka, czy jak niedawno - metryczki). Przy bibliotece - dopiero zaczęłam, ale tempo jest niezłe (jednocześnie spadnie to przy zegarach, bo się nie rozdwoję). Jak się prace będą potem przeplatać - a to wyjdzie w praniu :)

A skoro już nie tylko o samych haftach - musiałam w końcu zrobić porządek z muliną. 90 kolorów do jednej pracy - dotychczasowy rekord. Zdążyłam pudełko z mulinami wywalić tylko dwa razy (i układać to wszystko od nowa), z miejsca, gdzie były pierwotnie układane panny wywaliły mi je też tylko raz czy dwa. Jako, że wczorajsze prace - zanim jednak doszłam do wniosku, że trzeba kupić ze 100 nowych igieł, wyglądały tak, że wyciągam mulinę, a potem bobinkę gdzieś tam rzucam, a potem muszę wszystko porządkować od nowa, trzeba było zrobić pojemnik z przegródkami na każdą jedną bobinkę. Udało się! Prościej byłoby, gdybym najpierw posprawdzała różne rozwiązania, zamiast np. pociąć cały kartonik, żeby się okazało, że jest ze zbyt miękkiego papieru ;) No ale teraz technika już opanowana, jakby trzeba było następne, to pół godzinki i zrobione. Ta da! Wiem, nie wygląda cudnie, ale cokolwiek by się z nim nie działo (poza rzucaniem do góry na kilka metrów), muliny będą na swoim miejscu.



Puste miejsca to numery mulin, które są wykorzystywane w zegarach, nie chciało mi się dublować bobinek, będę na bieżąco dobierać.

9 komentarzy:

  1. Ciekawy post, poruszający problemy znane wyszywajacym. Mam pytanie: z jakiego programu pochodzi zdjęcie z tego posta? Jak mi się zachciało krzyżykow! Po tak długiej przerwie! Jak wrócę z wyciągam robótkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podłączam się do pytania Agnieszki. Kiedyś próbowałam w pdf, ale tam nie można zaznaczyć kolorem wyszywanego znaczka. Próbowałam, nie wychodzi mi. Drukuję wzór i przyczepiam magnesami do kanwy rozpietej na krośnie. Też bym chciała tak jak Ty- zaznaczyć kolorem znaczek i nie przegapić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Program to najzwyklejszy Document Viewer na (k)ubuntu. Ale na fb jedna dziewczyna napisała (jeśli dobrze rozumiem), że w windowsowym programie też tak zrobiła. Jak odpalę windowsa, to też zobaczę, czy i jak się to włącza.

    OdpowiedzUsuń
  4. I love you :) udało mi się dzięki fejsowej dyskusji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to dobrze, że można komuś pomóc takim drobiazgiem. Dla mnie takie wykorzystanie kompa jest po prostu oczywiste ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie to też jest oczywiste :)- bo też tak od dawna korzystam przy wyszywaniu, ale tylko wtedy gdy wzór jest trudny. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nadal nic nie rozumiem...jaki program w windowsie? Mnie trzeba jak krowie na granicy, łopatologicznie napisać jaki program mam otworzyć bo nic nie kumam a przydałaby mi się taka funkcja bo mam wzór gdzie użyto 89 kolorów ale tworzący wzór nie wpadł na pomysł żeby ułatwić komuś życie i zastosować znaczki więc na wzorze mam same kolorowe plamki-i jak mam rozpoznać kolor między 9 odcieniami niebieskiego, 6 odcieniami różu itd? Błagam o łopatologiczną odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie pracuje na windowsie :) Ale postaram się odkopać dyskusję na fb, tam dziewczyny podawały, z czego korzystają na windowsie.

    OdpowiedzUsuń