W końcu machnęłam do końca żółty listek. Był taki niedokończony i tak
sumienie dźgał, a ja, jak niedobra pani, porzuciłam go, żeby się zająć
nową zabawką (o tym w innej notce :) ). Ale machnięty w weekend drugi
(machnięty też prawie drugi, ale też na zasadzie - zostało niewiele do
dokończenia, to niech cierpi i czeka).
Kawalątek.
Zrezygnowałam z fotek co każdy kolor, bo byłoby tego dużo, dużo więcej, a
niektóre płateczki mają ich kilkanaście. No bez jaj, nikt by tego nie
chciał oglądać ;)
Cieniowanie wyszło mniam mniam.
Tu
się okazało, że płatek będzie większy, niż mi się pierwotnie wydawało,
bo się ciągnie i ciągnie, a nie kończy gdzieś tam na dole. Jeszcze
wypustka na górze.
I ileś tam brązów i żółtego.
I
ostatni akcencik, dokończenie, które czekało i czekało i czekało. A tak
mnie zaćmiło, że zaczęłam wypełniać nie wiedzieć czemu nie zakończoną
nitką ciemniejszą. Machnęłam 100 krzyżyków, zanim się zorientowałam, że
skoro wypełnienie nie różni się niczym od obramowania, to znaczy, że się
pieprznęłam. I standardowo - 10 minut prucia to chęć rzucenia haftu w
kąt na długie miesiące. No ale to róża, sama się robi w ogóle, nie można
jej tak traktować ;) Jakoś dobrnęłam do końca wypruwania tej masakrycznej ilości krzyżyków, jaką jest stówka.
Skończony żółto-zielono-pomarańczowo-czerwony 'mały' listeczek.
Przy
okazji widać, jak dzieci postanowiły się pobawić w "o, tu jakiś
sznurek, czy coś, wyciągnijmy to". I zaczęły targać okratkowanie.
Niedoczekanie :> Coś tam odratowałam, ale wytargane i tak jest. Małe pierniki.
Przy okazji - rurka gąbkowa na krosno jest fajna i w ogóle, ale róża mieści się ledwoledwo, więc na dole się manewrowało średnio fajnie. Gąbkę ściągnęłam, a żeby dzieciaki nie zutylizowały (no dobra, już zajumały, ale im odebrałam), włożyłam ją na poprzeczne listewki krosna z tyłu. I wiecie co? Jak te listeweczki są 'obite' taką miękką rurą, to można się wyłożyć zupełnie wygodnie i nawet nogi mieć na wysokości ;) Tak to wykorzystałam rureczkę.
Ślicznie wychodzi ta róża. Już robi niesamowite wrażenie.
OdpowiedzUsuńDlatego wyszło mi, że chyba to będzie następny skończony haft. Do reszty mam wzdryg jakiś, maleństwo któreś wezmę na krótki wyjazd, to to dobrze by było do wakacji skończyć i na wakacje kolejne coś zabrać :)
UsuńCudna!
OdpowiedzUsuńAle pedziesz ;). Pieknie sie srodeczek zamyka
OdpowiedzUsuńSamo się robi ;)
Usuńdajesz czadu :) wychodzi super :)
OdpowiedzUsuńIdziesz jak burza :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na Twoje różane postępy nabieram coraz bardziej ochoty na tą różę. Jest coraz piękniejsza. :)
OdpowiedzUsuńRóży pięknie przybywa! Feria barw cieszy oczy!
OdpowiedzUsuńTak, ta róża jest cudowna.Kolory przepiękne:-)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda róża. W takim tempie to zaraz skończysz .
OdpowiedzUsuńTaki jest plan :)
UsuńKolory bajeczne...wspaniale przyrasta :)
OdpowiedzUsuńTwoja róża rozkwita w szybkim tempie,prezentuje się już wspaniale...mam coraz większą na nią ochotę...
OdpowiedzUsuńmuszę sobie resztę stron dodrukować i zacznę jak Ty machać płatkami.szybko się ją wyszywa,a efekt taki kolorowy
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej nabiera blasku :) już nie mogę się doczekać kiedy pokarzesz całość :)
OdpowiedzUsuń