Jakbym miała czekać na nie wiadomo co, to pewnie termin by minął, Wielkanoc przyszła, a ja w lesie z robotą. Przy okazji temat choinki się wziął i wpasował w "nie mam jak wyciągnąć krosna, nie chce mi się NADAL żadnej zaczętej robótki, to się wezmę". Materiał znalazłam, nici wybrałam (jedna to jakiś antyk z Odry, druga to coś z Ariadny - coś czerwonego). Do roboty!
Tutaj widać, jak bardzo samodzielnie mogę robić cokolwiek:
Przy okazji widać oznaczoną kanwę, gdzie tak sobie policzyłam, gdzie który kawałek choineczki może się znaleźć. Tak, jak ktoś dobrze popatrzy, to już wie, jaką sobie niespodziankę sprawiłam :>
Pierwszy kawałek gotowy. Poszedł w miarę sprawnie, jeśli uwzględnić to, że na raz może mogłam postać z 5 krzyżyków, bo zawsze coś :>
I nawet obrys się znalazł (zrobił się, znaczy się :) ).
I już myślałam, że tyle w temacie pracy i na pierwszą odsłonę będzie haft na najmniejszą część choinki, kiedy dziewczęta uznały, że idą z tatą odnosić rzeczy po imprezce, to miałam chwilę wolną.
Kontury, kontury:
WTEM - no litości, największy kawałek choiny źle wymierzony, o 10 krzyżyków za mało. No haha, ale śmieszne. Na szczęście obok jest kawałek innej wielkości, damy radę, przeniosę wielkoluda trochę do góry. Się pomieściło.
Kontur-srątur
A skoro starsza spała w dzień, to i wieczorem nie jest zmęczona, to przez kawałek wieczoru wyborczego szyła ze mną.
Krzyżyczki
i krzyżyczki
Na razie zostawiam na tym etapie. Muszę wydrukować nieco lepiej wzorek, bo jednak na czarno-czarnym kiepsko się rozpoznaje, co jest czerwone, a co zielone. Kontury na pewno miały być zielone, ale reszta ;)
Karolinko pokoloruj sobie czarno czarny wzór flamastrami :D przyglądając się w monitorze oryginałowi - zaoszczędzisz tusz i papier
OdpowiedzUsuń- ty to masz zawrotne tempo kobieto ....
Usiłowałam pomalować na tym wydrukowanym, wychodzi dziko ;) Najmniejszy wzór ogarnęłam, reszta to już tak sobie. Ew. po prostu przerysuję motyw, jak człowiek :)
OdpowiedzUsuńciekawe to będzie
OdpowiedzUsuńTempo zawrotne :)
OdpowiedzUsuńZgrabnie Wam idzie ta współpraca:) Moją Wiki póki co ograniczam do wkładania mulinek do pudełka:)
OdpowiedzUsuńTo wtedy jest burdel nieziemski. Moje umieją nawet nawijać na bobinki nici - do nowego HAEDa nawijały ze mną :)
UsuńSzybko widać postępy
OdpowiedzUsuńGdyż kontury specjalnie skomplikowane nie są :) Dużo dało wyszywanie wszystkiego na jednym arkuszu - da się naciągnąć i w ogóle trzymać po ludzku, a nie takie minimini drobinki.
UsuńFajny Sal :) ciekawam jak wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jestem efektu końcowego ;-) będę podglądać :-)
OdpowiedzUsuńJa tez jestem ciekawa efektu końcowego i w ogóle całego SAL-a. A z tymi blogami to masz rację - jak się tak często szuka i szuka to można trafić na naprawdę perełki wśród blogów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tylko mi się nigdy nie chce szukać i idę na łatwiznę - odwiedzam blogi zgłoszone do SALi, konkursów, etc :)
UsuńNo, no ciekawa jestem efektu końcowego
OdpowiedzUsuńFajny SAL, ciekawa jestem jak wyjdzie :)
OdpowiedzUsuń"Kontur-srątur" - leżę :P
Bo mnie zirytował, tak się nie chcieć wpasować w przygotowane miejsce (co z tego, że za małe ;) ).
UsuńSuper Ci idzie:) Przepraszam, że nie podesłałam Ci pliku ale miałam kłopoty z komputerem. Widzę jednak, że sobie doskonale poradziłaś :) Przyjemnego haftowania dalszych elementów :) pozdrawiam Iwona
OdpowiedzUsuń