poniedziałek, 12 października 2015

Zegary - skośnie? Chyba nie do końca

Powrót do Zegarów nr milion pięćset. A podejście do notki co najmniej piąte. Czeka ona tutaj od kilku ładnych tygodni, bo nie zgrałam zdjęć, a to jeszcze chciałam kawałek skończyć, a to coś tam. Ale w końcu wypada coś napisać, bo zaraz pójdzie to w miesiące, a nie tygodnie.

Zabawnie było, bo przez moment, kiedy już mogłabym się zająć zegarami - albo poudawać, że się zajmuję, to mi zniknęły nici. Opowiadałam jakiś czas temu. Ale nici się znalazły, brakom jakoś zaradziłam (wyceny zużycia nici dla koloru, którym się skacze, jak durna, są bez sensu - kilkaset krzyżyków na cały obraz to może być za dużo, jak na jeden motek, skoro co chwilę trzeba zaczynać i kończyć, albo skakać po 5-10-15 krzyżyków, serio serio), do pracy usiadłam. I nie przestaję :)

I tak popatrzyłam na rozgrzebane kilka miejsc z parkowaniem i mi się odechciało. A skoro mi się odechciało, to czas zacząć w nowym miejscu, co też zrobiłam. Ale najpierw dociągnęłam jeszcze trochę czarnej plamy - bo tego parkowaniem robić nie chciałam. Nie chciałam robić plam parkowaniem, ale robić będę - o tym za moment. Żeby nie było, że znowu zaraz mi przejdzie, wzięłam nowy kawałek rozpoczętej kartki i zabrałam się do parkowania skosami. Tak sobie wymyśliłam, że to będzie lek na całe zło.

To, co mi nie pasowało, to dylemat: a robić te półkrzyżyki i potem się cofać, czy od razu całe? Wyszło, że prościej będzie od razu całe. Ale od razu całe, przy moim sposobie prowadzenia krzyżyka, oznacza, że muszę iść od prawej do lewej w rzędzie, bo inaczej łapka mi się wykręca i nie lubię tak. Dodatkowo nie chciałam iść w kolumnach, żeby nie było widać granic między nimi. No to skosy, od prawej do lewej, cofanie się o 9 krzyżyków - no taka oszczędność.

Krzyżyki w całości - nowość! Krzyżyki od prawej strony - o rety, to dopiero!

Znalazłam więc miejsce, gdzie wzór po prawej jest już solidny (plama czerni), jakby krawędź pracy i dawaj. Oczywiście, jak się zaczyna co chwilę nowy kolor, którego jest krzyżyków dwa, albo trzy, to się cholery dostaje z rozpoczynaniem i kończeniem. Przy normalnym haftowaniu też ;)

Ale za to jak doszło do przeplatanki, gdzie na kilkudziesięciu rzędach (robię po 10 krzyżyków w rzędzie) jest raptem 5 kolorów, które normalnie robią konfetti - poszło, jak burza. W takich sytuacjach nie ściągam igły z nitki, tylko wachluję nimi. Wychodzi cudnie, szybko i w ogóle :)

Nie mam fotki sprzed eksperymentów, ale widać, gdzie jest nowy kawałek:



No i jeszcze zbliżonko:



I tutaj zrodziła się zagwozdka. Otóż, jeśli chciałabym zostać przy haftowaniu od góry do dołu, (lepiej mi się wtedy nitka pod spodem układa niż, gdybym szła od dołu - wtedy idealnie na linii wbicia igły), to muszę zrezygnować z 'otwartości' parkowania - rzędy niższych skosów będą kończone na granicy wyższych skosów. I siedziałam z tą zagwozdką i siedziałam, aż mi dobre kobiety podpowiedziały. Skosy sobie mogę robić, jak chcę (a chcę a) całymi krzyżykami, b) od prawej), tylko sam skos może być w różną stronę. Objawienie :) Wracać można nie o 9 krzyżyków, a o 11, tyle trzeba było kombinować, żeby na to wpaść. Na razie skosem zrobiłam jeden rządek.



Po czym przyszło kolejne olśnienie - skosy skosami, ale skoro i tak nie będzie zysku z wracania o 9, a nie o 10 krzyżyków, to może po prostu prosto? To do wypróbowania niebawem. Przy czym na pewno nie będą to super proste kolumny w dół, tylko granica będzie poszarpana, żeby nie było widać granic.

A teraz to usiłuję dodłubać porozpoczynane strony, bo się człowiek męczy, jak tak musi się ograniczać zostawionymi kawałkami. Wyglądało to tak:



Jest tak:



Dokończę ten zawijasek - jest masakryczny! Dobrze, że się zdecydowałam na parkowanie, bo dłubanina z konfetti by mnie tutaj zamordowała całkowicie.

UPDATE z poniedziałku rano - podczas meczu dodłubałam sam środek tego zawijaska i kawałek po lewej. On nie był masakryczny. On był przemasakryczny (ten zawijasek). I już wiem, że nawet plamy wielkie parkowaniem robić będę, bo się tworzy milion pięćset granic, potem trzeba wszystko wściubiać i w ogóle. Nie nie nie. o! No i - pojechałam to po lewej w miarę prosto w dół i też wszystko daje radę, czyli całe krzyżyki, od prawej do lewej, nierówne granice, nie trzeba iść od razu w skosy, żeby było przyjemnie.

Oraz dumna z siebie jestem niesamowicie - mam rozpoczęte raptem trzy prace! Las, zegary oraz wzgórze wróżek, którego raptem kilkaset krzyżyków jest, no ale liczy się jako zaczęte. Przygotowane są trzy nowe prace:
- fraktal: przygotowane nici, wzór, materiał jeszcze nie (ale już zakupiony) - nie robię więcej nic, bo zacznę i co to będzie ;)
- Einstein dla mojej mamy - przygotowany, pokraktowany materiał, wzór, nici, wszystko, ale nie zaczęty, z tego samego powodu, jak powyżej,
- biblioteka mini: materiał to wytnę z poprzedniej biblioteki, nici dokupione i prawie całe przygotowane ;) Tylko wzoru nie mam :D Na promocję czekam, charakter ćwiczę i takie tam.

22 komentarze:

  1. Piękny ten zegar :) i tak Cię podziwiam, dla mnie parkowanie to magia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też była, ale już nie jest :) Fajniej się robi takie pikselozy wstrętne.

      Usuń
  2. Aleś namotała :):) Dwa razy musiałam przeczytać aby "załapać" ale Ci zazdroszczę,żę już opanowałaś.Jak to napisała kiedyś Joanna, każdy musi znaleźć swój sposób.Ty go już chyba masz.Czekam na krosno (zamowiłam) i zaczynam trenować na następnym tworze :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta notka naprawdę powstawała i powstawała. W końcu musiałam ją opublikować, bo zaraz skończę ten koszmarny zawijaniec w ogóle i co wtedy? Nowa notka. A tu zaległości ;)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy pomysł na zegar. Ciekawa jestem efektu końcowego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna praca, choć w całym opisie powstawania skosów się zagubiłam, ale się odnajdę na pewno :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Na Twoim wpisie można trenować czytanie ze zrozumieniem;)))) Podziwiam Cię za te skosy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie chyba nie będę szła skosami ;) Dokończę tamtą stronę, którą tak zaczęłam, dodłubię koło zawijaska tereny i otworzy się przede mną nowy rząd. I nowy. I tam dam czadu ;) Pikseloza będzie mniejsza, bo bardziej rozmyte kolory, a nie nagłe zmiany co chwilę. Normalnie, jakbym wiedziała, co robię - na naukę parkowania wzięłam sobie najtrudniejszy kawałek ze wzoru. I dało radę :D

      Usuń
  6. Tak się zastanawiałam kiedy zobaczymy zegary :)

    Ps Na grupie fb nie było wersji mini biblioteki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam nigdzie wersji mini. Zawsze standard lub któraś wielgachna.

      Usuń
  7. przeczytałam raz i musiałam przeczytać raz jeszcze toją gonitwę myśli. ,ale z tym parkowaniem przeboje,ale przy pikseliozie przydatne,coraz fajniejsze te zegary

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam twój post na telefonie (zawsze tak czytam, ale z telefonu gówniano się komentuje, więc zawsze obiecuję sobie, że potem włączę komputer i wejdę do Karoliny i oczywiście potem zapominam, a dziś nie zapomniałam, więc chwała mi! doceń...) i jestem z Ciebie dumna. Za twoim przykładem też postanowiłam najpierw pokończyć zaczęte, ale... życie pokaże. Bez parkowania ani rusz! No pasaran! czy jakoś tak.

    OdpowiedzUsuń
  9. A miałam tylko napisać, że twoje notki to dla mnie niebanalna rozrywka :) i zapomniałam!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ależ Cię podziwiam za to co powyżej! Nie miałabym cierpliwości.. Szacun :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dałaś czadu, pokończone prace, nie zaczęte jeszcze nowe, Jestem dumna z Ciebie! Podziwiam parkowanie, dla mnie to czarna magia, a i wiszące nitki mnie wkurzają więc to nie dla mnie :)
    "Charakter ćwiczę " - super :)

    OdpowiedzUsuń
  12. szalona Tyś i zakręcona jak te Twoje zegary :) rozpoczynać w tylu miejscach :) ale najważniejsze że idzie do przodu i tego się trzymajmy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No tak wyszło. Ale już dwa miejsca zakończone :) Zostało miejsce po lewej stronie od zawijasa, no po prawej i 'nowa' kartka ze skosem. Potem już po nowemu pójdzie całkiem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Pogubiłam się czytając notkę :D ale to nic, jakbyś nie haftowała z dołu do góry, z prawej do lewej, z lewej na skos,z parkowaniem czy bez to i tak zegary prezentują się cudnie :) Jak sobie radzisz z zostawionymi pustymi miejscami? Zakolorowujesz je na wzorze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kartka po wyszywania wygląda, jak psu z gardła. Cała pokreślona - najczęściej na początku robię granicę między kolumnami, albo ten skosik narysowany był, potem każdy rząd zakreślam, albo kilka na raz, jak się obijałam po drodze. A w międzyczasie jest kilka razy zginana i tylko np. 1/4 jest widoczna, bo tak mi pasuje umieścić kartkę na krośnie. Po wyszyciu strony wygląda, jak wygląda - nadaje się do wyrzucenia. Znaczy się wtedy zabierają się za nią moje dzieci i twierdzą, że tam coś jest, jeszcze coś dorysowują, tną i idzie do wyrzucenia :)

      Usuń