Opowiem Wam historię.
O durnej mnie :>
Od razu mówię - z happy endem, nikt zawału nie musi dostawać.
Pamiętacie, jakie miałam przeboje z kanwą pod kolosa? Jak to machnęłam krateczki nie takim mazakiem i skończyło się wybielaczem? A po drodze drżeniem serca, czy aby zejdzie tylko mazak, bo to w końcu chlor na nici i w ogóle.
No, to wyobraźcie sobie, że tym razem, tknięta przeczuciem oraz faktem, że mazaczek SPIERALNY nie zszedł z Muminka, musiałam polać wybielaczem kolosa po raz kolejny. Oraz wyprać kanwy na wszystkie Muminki. Oraz oddać mazaki dzieciom - jak machną po ubraniach, to może się spiorą, a może nie, kij z tym, to tylko ubrania. A nie aż hafty.
Zaczęłam żyłkować prace. Nie wiem, dlaczego wpadłam na to dopiero teraz. No takie opóźnienie umysłowe, jak nic. Może dlatego, że kiedyś na czarnej kanwie kratkę machnęłam białą nitkę. Wydziubywanie nitki spod nitek to była masakra, więc też - nigdy więcej. Żyłka jest lepsza. Pan w wędkarskim się nie zdziwił, widział już wszystko - jak stwierdził po odpowiedzi na pytanie o wymagania wobec żyłki, w której nie było nic o rybach, tylko o tym, że ma być cienko i kolorowo ;)
Aczkolwiek żyłkowanie lnu to droga przez mękę, matko, naliczyłam się jak durna, nadziergałam, a potem się okazało, że w którymś momencie machnęłam się o jeden krzyżyk. Lololo. No nic, będę się martwić potem. To w temacie okien, które jeszcze nie miały prezentacji, ale są już piękne, a będą jeszcze piękniejsze.
A teraz obrazki, żeby nie było, że się obijam :)
Bibliotekę ostatnio pokazywałam. Biedronę też. Co ja tam robiłam?
Aha, Muminka. Cała seria ma być, teraz na warsztacie Tata Muminka. Muminek już zrobiony, wyszedł tak, wygląda dziko, bo niewyprasowany i pogięły się krzyżyki w praniu (wyprostują się, luz).
Zostały zamówione ryby. Czarne. Albo jakieś, ale nie pluszowe. Bo Wiktoria napada paszczowo na wszystko, co jej w łapki wpadnie, a ma nie jeść pluszu i innych maskotek. Wiecie, że akurat miałam cudny, dwustronny, czarno-biało-kolorowy materiał w ryby? Nie musiałam się męczyć z kombinowaniem kształtu ryby (wiem, nie jest skomplikowany, no ale zawsze). Wyszło takie coś. Czas wykonania - z pół godziny na całość? Poszłam na łatwiznę, a i tak potrzebowałam natchnienia i czekało to chyba ze dwa tygodniu na zlitowanie.
.
No i z prac planowych - bambuski. Skończyłam doniczkę. Machnęłam się w jednym miejscu, ale jak ktoś nie zna dokładnie wzoru, to się nie zorientuje ;) Oraz zrobiłam backstitche dookoła doniczki, żeby już były, po czym sobie pomyślałam, że przecież brzegi doniczki gdzieniegdzie stykają się z miejscami na krzyżyki :> No cóż. Jakoś sobie poradzę. Donica wyszła cudnie. W końcu jakiś element skończony w tym niekończącym się hafcie. Wymiętolone, brudne i w ogóle po przejściach (no ale odpalone 4 lata temu!) bambusy:
Chciałam je skończyć do końca kwietnia, ale może być ciężko. Ramka dookoła to niby pikuś, wypełnić kolorem, ale to tylko 2,5 tysiąca krzyżyków. Listki niby też, ale też trochę ich zostało. Nie wspominam już o brakujących listkach w ramce zewnętrznej. A w tym miesiącu jeszcze nie ruszyłam trzech prac planowych. W tym zegarów, gdzie niby miałam skończyć stronę ;) Chyba było to zbyt optymistyczne założenie. Ale i tak jest nieźle, dwa UFOki ruszone (biedrona i bambusy, do szukania materiałów na podkładki jeszcze się nie wzięłam).
Ale wyślesz mi wzór na tego Muminka, co? Bo ja teraz muminkowa jestem! I bym sobie zakładkę do muminkowej książki zrobiła :)
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam Muminka to właśnie o Tobie pomyślałam :)
UsuńWyślę :)
UsuńWysłane :)
UsuńAle z tą nitką w kanwie, to wcale nie trzeba się męczyć, tak jak piszesz. Jest na to przecież prosty sposób. Gdy zbliżasz się do kolejnej dziesiątki kwadratów zaznaczonych nitką, to ją wycinasz i haftujesz dalej, a nie że krzyżykujesz po nitce, bo potem to za szlag by nikt nie wypruł. ;) Wycinasz po prostu na bieżąco. I po kłopocie. :)
OdpowiedzUsuńJak się robi kwadracikami, to może i owszem. Ja leciałam kolorami. Ależ się naklęłam :>
UsuńMuminek superaśny :) Co do znaczenia to ja tego nie robię..wkurza mnie to liczenie przy zaznaczeniu a potem wyciąganie nitek. UFO-ków nie mam...jak coś do mnie przestaje przemawiać to znaczy że w ogóle nie powinnam była tego zaczynać ;)
OdpowiedzUsuńNie umiem bez zaznaczania. Nawet przy Muminku bym się pomyliła, taka jestem zdolna :> No i latam czasem po wzorze jak durna, potrafię się zgubić i machnąć przy oznaczonych kwadratach ;)
UsuńJakoś radzę sobie bez zaznaczania kratek, nawet na kolosach, jestem za leniwa żeby zająć się tym zanim zacznę haftować :)
OdpowiedzUsuńJa za głupia, żeby ogarnąć bez. Generalnie, ślepa jestem.
UsuńNitkowanie przeżyłam żałośnie i nadal z haftu wycinam po wszywane nitki..., haft można zobaczyć u mnie na blogu, bo jeszcze nie skończyłam. Muminki och i ja uwielbiam - pięknie wyszedł...
OdpowiedzUsuńostatecznie i też nie zaznaczam już kratek tylko liczę, czasem się o jeden czy dwa mało strategiczne krzyżyki mieszam ale jakoś wychodzi ;) ryby super będą pływać ;), a kolos rośnie! pozdrawiam
Dziękuję :)
Usuńmuminek świetny i ryby całkiem fajne,szczególnie ta czerwona. oj kratkowanie...chyba przeżyłam te wszystkie przypadki o któych piszesz,także łączę siew bólu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że co, jak co, ale żyłka to mi problemów nie sprawi. Bo niby jakie :>
UsuńOj te mazaki :( Ja na szczęście nigdy nie kratkowalam. Mam nadzieję, że z żyłka będzie łatwiej.
OdpowiedzUsuńJa też :D
UsuńFajne te bambusy, ale pokaz tez zdjecie jak ma wygladac, bo nie widzialam tego haftu.... Pisak tylko spieralny!! Zylki nie uzywalam, ale tez fajnie. Nigdy wiecej jak dla mnie olowka i pisakow corki, ktore niby tylko w teorii sa zmywalne :)
OdpowiedzUsuńAle to był spieralny :> Bambusy takie: https://lh6.googleusercontent.com/-kePG0gOU7Vc/Uu__sv9gcSI/AAAAAAAAAIU/kv9qLDCVQug/s350/1143%2520foto.jpg
UsuńU Ciebie zawsze twórczo i pracowicie :)
OdpowiedzUsuńSię staram :)
UsuńAch! Bambusy są prześliczne, nie odkładaj ich proszę :) Z takim żyłkowaniem/nitkowaniem to bym oszalała. Tylko jeden haft pokratkowałam - 7 lat temu ołówkiem - ciągle jeszcze go wyszywam, aż się boję co to będzie ;)
OdpowiedzUsuńNie odłożę ich na długo, ale na określony czas - w przyszłym miesiącu kolejny element. Bo mam plan! I fajnie mi się z nim działa, więc w tym miesiącu już luz z bambusami. A na marzec mi wpadła jedna praca terminowa - trudno wymagać od kogoś, żeby przełożył ślub ;)
UsuńJak ja dawno Muminków nie widziałam :P Fajny jest ten Twój-aczkolwiek moją ulubienicą zawsze była ta maleńka-jak jej było...Mała Mi czy jakoś tak :P
OdpowiedzUsuńA te rybki fajne...kiedy ja wyciągnę swoją maszyne żeby coś uszyć-narazie mogę pooglądać i pozazdrościć :)