Wzięłam się w końcu znowu do szycia - skoro obiecałam, to nie ma to tamto :) Publikacja może nastąpić, bo paczuszka do obdarowanej w końcu dotarła (czekała tydzień :>).
Za górę t-shirtów na uszytki inne miałam się odwdzięczyć dwoma maskoteczkami. Machnęłam, jak zwykle nie jestem z nich zadowolona, nie wiem, co mi w nich nie pasuje, chyba wszystko ;)
Słoń powtórzony, choć z innego materiału (ten szary się skończył):
I wielorybek - ten podobno do wielorybka dla Wiktorii, wyszedł podobnie, jest prawie ok:
I dawno wycięta duża żyrafa (na nią poszła reszta materiału szarego), tak jak dzieciątko - bez oczu, za to z ogonkiem i szaliczkiem. Dziecko ją zmasakrowało, poprzekręcało i wozi wózeczkiem (dwa razy krótszym, niż żyrafa, no ale cóż - dla dziecka, niech sobie traktuje żyrafkę, jak chce).
Teraz panny kazały mi uszyć muminki. Może być ciężko ;) Bo nie znalazłam żadnych wzorków na płaskie muminki, a prawdziwych 3D maskotek to nie dość, że nie umiem, to się jeszcze boję. Zobaczymy.
wielorybek mnie urzekł <3
OdpowiedzUsuńz resztą wszystkie szyjątka bardzo fajne! :)
Wieloryby są strasznie przytulaśne. Nie wiem, czy nie machnę takich wielkich, żeby były jako poduszki - bo te, to maleństwa takie :)
UsuńSłoń jest bezbłędny...i w dodatku zielony! :)
OdpowiedzUsuńSzary się wyszył :/
UsuńFajnie Ci to wyszło :)
OdpowiedzUsuńBardzo urocze uszytki :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne te maskotki :)
OdpowiedzUsuń