poniedziałek, 7 grudnia 2015

Co dalej? Plany na najbliższą przyszłość

Skoro tak ostatnio pokończyłam dużo prac i na tapecie są jedynie:
  • niedawno pokazywane Wzgórze wróżek,
  • odłożone na jakiś czas Zegary,
  • rozpoczęta Biblioteczka,
to się okazuje, że jakbym chciała coś wziąć np. na wypad do teściów, to po prostu nie ma co! No nie ma co! Kolosów zabierać nie będę, ze wzgórzem mam ten problem, że jakoś ta praca mi nie pasuje do zabierania gdziekolwiek - tam, poza tłem, to jest dużo drobiazgów i co chwilę inna nić, no może, jakbym machała tło, ew. kreski, ale tak? Bez sensu. I zaczęłam rozmyśliwać, co by tu zacząć, żeby można było mieć 'mały' przerywniczek na ew. wypady. I prawie się rzuciłam na odpalanie samplera 300x300, albo jakoś tak (któryś z Long Doga), albo na odpalanie drugiego Lasu (mama zobaczyła i też taki chce), tutaj w obu pracach myślałam o błękitnym lnie z delikatnie szarą nicią. Na szczęście ochłonęłam i nie kupiłam nic. Gdyż przypomniało mi się. A przypomniało mi się to, że obiecałam przecież mamie też różę tęczową ;) Nici mam - kupowałam, jak pijany zając i nici mam na kilka takich róż. Kanwa pewnie ta sama, 14ct, powinnam mieć zapas. Wzór przecież megaprosty i z takimi wielkimi plamami, że można zabierać ze sobą materiały i raptem ze 2-3 nici i już.

A jak pisałam tego posta, to sobie przypomniałam, że mam przygotowaną jeszcze jedną pracę dla mamy. Przygotowaną w takim sensie, że materiał nawet ma już krateczkę, wzór, nici, wszystko jest. Mowa o drugim wydaniu Einsteina :) Tylko ciut-ciut mniejszym i bez bezsensownego jednego koloru, więc będzie prościej. Będę też robiła nieco inaczej, chyba będę parkować na tamborku / ramce, bo w moim Einsteinie wykonanie nie do końca mi się podoba (tak to jest, jak się skacze kolorami  z miejsca w miejsce).

Wychodzi więc na to, że będą powtórki, z czego jedna taka zupełna - dokładnie ten sam wzór i druga taka trochę - ten sam motyw, nieco inaczej przerobiony wzór.

Aaaaa! Ale mam sklerozę! Zapomniałam, że zapisałam się na Sowi SAL (banerek po prawej). No, to nowe pracki będą trzy, z czego jedna taka minimini, 500 krzyżyków raz na miesiąc. Przy czym muszę pomyśleć, co i jak, bo mam pomysł na pracę nieco bardziej przestrzenną niż płaski kawał materiału, no ale - wykombinować trzeba :) Może jakieś zawieszki, albo coś.

7 komentarzy:

  1. Najważniejsze, że jest wena do xxx to i plan powinien być wykonany

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz chwila zadumy i okazuje się, że pracy masz tyle, że w sumie to nawet chwilami chyba nie wiadomo w co ręce (albo igłę :P) włożyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. eh.takie plany lubię.ja to żywcem nie mam czasu i strasznie mi brakuje xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie się czyta Twoje posty :)
    Czytając początek pomyślałam o Teczowej róży, ale widzę, że Ty przygotowana jesteś na kilka róż :)
    Powoli tez myślę o moich planach na nowy rok .

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj też robie sobie rachunek hafciarskiego sumienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No widzisz. I z 3 haftow zrobilo się... 6 ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. hahaha aleś zakręcona :) ja chyba nie dałabym rady wyszywać drugi raz tego samego :) więc podziwiam

    OdpowiedzUsuń