Zamówienie dostałam: a uszyjesz mi jamnika? No uszyję, ale czy to musi być jamnik? Laski mi zabrały wykrój i nie oddały - zapewne swoimi osobistymi rękami wrzuciłam go do makulatury, jak stosy innych papierów z ich stolika. Wyszło, że niekoniecznie, byle jakiś stwór. W niemocy twórczej nie do opanowania po smutku związanym z tą nieszczęsną choinką ;) wyciągnęłam materiały i nie wymyśliłam niczego nowego. To wzięłam wzór wypróbowany - wielorybek. Trochę większy niż dotychczasowe.
Wykrój:
Potem, żeby nie było, że same dżędery i zabawki dla dziewczynki w niebieskościach, to walniemy trochę kwiatków - jak dziewczęco, to dziewczęco :)
Tak, właśnie miałam się zabierać do zszywania, kiedy się zorientowałam, że coś nie pasuje - te kwiatuszki to muszą być w środku, skoro potem mają być na zewnątrz - zawsze pierwsze przypięcie jest złe. Zawsze! Ale tutaj już lepiej:
Zszyte i wywrócone:
Jakbym na tym etapie się zorientowała, że zagięcie przy ogonie jest takie sobie, to bym pewnie poprawiła, ale świadomość zyskałam, kiedy wypchałam całość i zeszyłam nawet też, to już naprawdę nie miałam serca, cierpliwości, czasu, ani niczego. Inna sprawa, że rychło w czas - jest to raptem trzeci wieloryb, którego szyję :>
Tutaj jeszcze oczęta - proste mają być, to takie zamknięte są :)
I wypchany wielorybek czeka na ofiarowanie małej dziewczynce:
Niezły pomysł;)
OdpowiedzUsuńOgon jak ogon, przynajmniej widac, ze "samodzielka", a nie fabryka ;)
OdpowiedzUsuńAle super pomysł:)
OdpowiedzUsuńuroczy,też takiego chcę :)
OdpowiedzUsuńsłodziak :)
OdpowiedzUsuń