Tak się zbierałam do tej metryczki i zbierałam i zebrać nie mogłam. A zrobiłam na dwa podejścia, z czego jedno to było znalezienie kanwy, nici i machnięcie 100 białych krzyżyków, a drugie to zrobienie całej reszty :)
Na zdjęciu wyszło krzywo - nie wiem czemu, widzę to dopiero, jak zdjęcia oglądam, nie kiedy tworzę me wiekopomne dzieła ;) Bez światła i ze światłem, a i tak trzeba było podkoloryzować obrazek, bo w takich warunkach, jakie teraz są, zdjęć sensownych prawie się nie da zrobić.
Plamy, plamy i plamy, no wielkie mi halo ;)
Zaczyna to sensowniej wyglądać, kiedy dochodzą kreseczki
i jeszcze więcej kreseczek.
WTEM! Pranko i prasowanko
i już można pakować do rameczki. Oto i ona. Znowu - chyba jest nieco krzywo, czego nie widzę, mając ramkę przed oczami, dopiero na fotkach. Nazywa się toto ślepota wybiórcza ;) bliskość kanwy rzuca mi się na mózg i nie pozwala widzieć oczywistości :D
Nie pozostało nic innego, jak wręczyć rodzicom i mieć wszystkie bratanice obdarowane metryczkami
lubię magię backstitchy :) nadają haftowi charakter i budzą kolorowe plamy "do życia" :) metryczka słodka. uroczy smerfik ;)
OdpowiedzUsuńJaka piękna metryczka Ci wyszła:)
OdpowiedzUsuńPiękny hafcik a i ramka ciekawego kształtu....
OdpowiedzUsuńFajny prezencik :)
OdpowiedzUsuńSuper metryczka :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna i bardzo urocza metryczka.
OdpowiedzUsuńMały Słodziak :)
OdpowiedzUsuńOoo tak gdyby nie konturki to niektóre hafty wyglądały by tak... plamiasto :D a tak takie piękne cudeńka się wyłaniają :)
OdpowiedzUsuńPiękna pamiątka dla Mai :)
OdpowiedzUsuńA ta ramka sama w sobie też b. ciekawa.
Cudowności:)
OdpowiedzUsuńbardzo szybka metryczka:)
OdpowiedzUsuńPiękna metryczka :)
OdpowiedzUsuń