Tutorial, jak prosto zrobić wytrzymałe bobinki.
Łapka w górę, kto korzysta z bobinek? Las rąk widzę ;) A kto korzysta z gotowych? A kto się przesiadł na własnoręcznie, w pocie czoła wycinanych? No to już pewnie mniej, właśnie dlatego, że jedną, dwie czy dziesięć to sobie można wycinać, ale jak przyjdzie do kolosa wyciąć 50? Albo i 90? Cholera może człowieka trafić. Prostokąt prostokątem, to nawet ja zrobię bez nerwów, ale te wcięcia. Dla mnie ma-sak-ra.
Aż przedwczoraj odkryłam, jak bobinki zrobić, a się nie narobić. Kto ma małe dziecko, albo się bawi w karteczki czy tam inne duperelki i posiada nożyczki we wzorek? No to patrzcie:
Po prawej standardowe, ręcznie cięte, w przekleństwach i w ogóle (a potem i tak dolne nóżki mi się co chwilę zaginają, już przy pierwszym nawinięciu, foch kolejny!), a po lewej wymyślone na nowo prostokąty wycięte nożyczkami we wzorek.
Tak wygląda nawinięta bobina :) Wg. mnie - wystarczająco dobrze (ząbki nici trzymają, nacięcie na dole to już pikuś).
A pomysł jest w ogóle przegienialny, bo tak pociąć kartonik na prostokąty umieją już trzylatki ;) I wykonują robotę za matkę. Oraz mąż. Mąż też potrafi :)
Update - przy dyskusji na FB wyszła jeszcze jedna ciekawa rzecz - nie tylko ja tak mam, że czasem za mocno nawijam nić i bobinka się łamie, skręca, wije, robi się rulonikiem. Można to załatwić wycinając je z czegoś twardszego, np. mogą to być stare butelki plastikowe (byle w miarę płaskie), bądź - podkładki na stół. Wczoraj dostałam takie w moje łapki, jedna kosztowała 1,35zł! Majątek. Wyszło z niej w 10 minut ponad 100 bobinek :)
A ja jestem leń i kupuje bobinki ;) Ale Twój pomysł naprawdę fajny :)
OdpowiedzUsuńJa kupuję taką ilość rzeczy, że akurat jak mogę czegoś nie kupić, to tak robię :) Najfajniejsze były plastikowe, ale te są pierońsko drogie. Aczkolwiek też wymyśliłam zastępstwo ;) Chyba będę ciąć, oczywiście w fale i inne trójkąto-kwadraty, podkładki stołowe, jeśli tylko będą miały jedną stronę białą i będą kosztowały np. 1 zł.
UsuńPomysłowa jesteś. Trzeb sobie radzić :)
Usuńzrobiłabym sobie,ale dla mnie nawijanie na bombinki to masakra...jak mi ktoś wszystko nawinie to ja mogę wycinać :)
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że przy róży, w której jest co prawda dużo kolorów, ale za to występują plamami i wielkimi obszarami, może się obędę bez bobinek. No nie ma szans. Przy drugiej nici, z której obcięłam kawałek, wyciągnęłam dwie nici, potem jeszcze, potem zostało, potem się poplątało, rany boskie. Rzuciłam się do bobinek, tylko jeszcze nie miałam czasu przewinąć wszystkiego. I właśnie wymyśliło się to z karbowaniem (w końcu przypomniałam sobie nazwę, o! taka jestem genialna).
UsuńSuper:) Mam w planach kupowanie m. in. bobinek, ale mam w domu nozyczki odzobne, troche tępe ale może dadza radę:)
OdpowiedzUsuńSzybciutko się robi :)
UsuńKarolina jesteś genialna ! Mam jeszcze trochę kartonowych bobinek , ale już wiem jak wykorzystam moje dziecko :) - kolorowy papier i nożyczki - i córka i mama będą szczęśliwe :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, ile czasu mi wpadnięcie na to zajęło? Za dużo!
UsuńTak to jest dobry pomysł i dodatkowa motywacja dla mnie, bo mamy w domu takie nożyczki co ząbkują....a ja mam bałagan w mulinach....
OdpowiedzUsuńI ten porządek się robi o wiele szybciej :)
UsuńTy to masz łeb, kobieto! :D ! Wlasnie koncze nawijac ostatnia partie mulin. Szlag mnie trafial (tak jak Arabeske) co jakis czas i przerywalam. Ale za moment koncze i jestem z siebie dumna, ze wytrwalam, bo efekt jest genialny. W tej chwili doszlam juz do takiej wprawy, ze nie przeraza mnie nawet zakup nowej partii mulin i nawiniecie. Twoj pomysj jest extra, bo mozna zrobic np. dlugie bobinki (zamiast patyczkow) do DMC lub po prostu wieksze, zeby szybciej sie nawijalo. Dzieki.
OdpowiedzUsuńZ wielkością trzeba uważać, bo jak ktoś korzysta z pojemniczków i innych pudeł, to musi to dopasować do ich wymiarów - żeby bobiny (wielkie, wielkie bobiny!) się pomieściły :D
UsuńBrawo za pomysłowość! Ja także wycinam kartoniki sama, w kształcie litery "H". Twój pomysł fajny, bo te nacinanie naprawdę daje się we znaki :)
OdpowiedzUsuńJuż prawie kiedyś kupiłam ponownie :>
UsuńKiedyś wycinałam bobinki sama, ale potem, ktoś mi podpowiedział o woreczkach strunowych i jak dla mnie to jest pomysł genialny!! Nie trzeba nawijać, tylko wkładam mulinę do woreczka i już po wszystkim.
OdpowiedzUsuńUłożone w pudłach bobinki są o wiele wygodniejsze. Gdybym musiała każdy kawałek muliny wyciągać z woreczka,a potem chować, to chyba bym zrezygnowała z wyszywania!
UsuńO to to. Woreczki zajmują za dużo miejsca, a w środku kawałki i tak się mylą. No i ułożenie 100 woreczków - to najpierw trzeba mieć 100 woreczków, a potem niebiańską cierpliwość, bo one się tak ślizgają, że zaraz cały porządek szlag trafi.
UsuńI tu ja się podepnę...korzystam-jeszcze przez chwil kilka z woreczków strunowych...to było fajne ale na 10 kolorów...przy ponad 100 zaczynam mięsem rzucać tak, że chyba całe osiedle już wie kiedy się za wyszywanie biorę :P Też teraz się na bobinki przerzucę, a Twój pomysł jest fenomenalny żeby trochę pieniążka zaoszczędzić, a i dziecko będzie szczęśliwe bo będzie mogło coś z mamą w kwestii haftu uczynić :)
UsuńPróbowałam wycinać, ale wolę kupić - mój czas też kosztuje, a w porównaniu z tym oryginalne bobinki kosztują grosze, a czas zaoszczędzony na wycinaniu mogę przeznaczyć na wyszywanie :) Na szczęście nie muszę się już martwić ani wycinaniem, ani kupowaniem, bo mi Marcin wycina w drukarni laserem dowolne ilości :)
OdpowiedzUsuńAle się masz fajnie :D
UsuńPomysł genialny! Niestety te najprostsze rozwiązania długo potrzebują aż się je dostrzeże ;)
OdpowiedzUsuńNormalnie lata :) Po prostu musiał być moment, kiedy laski wycinają i ja też. I nagle olśnienie - ale to może być to samo!
UsuńNiezły pomysł, aczkolwiek ja używam tylko plastikowych - mam tendencję do takiego zaciskania nitki, że mi się bobinka w rulon zwija :D
OdpowiedzUsuńHa! Też to mam. Ale właśnie mi podano pomysł - z plastikowych butelek powycinać. Karbowanymi nożyczkami. Dwa (albo i trzy :D) w jednym :)
UsuńCiekawy pomysł, ząbki trzymają niteczki i nie trzeba kombinować z kształtem bobinki:). Ja jednak i tak nigdy nie będę korzystać z bobinek. Lubię mulinę w motkach i nie mam potrzeby ich demolować :).
OdpowiedzUsuńA kawałeczki, które zostają, jak je organizujesz? Obcinasz kawałek, wyciągasz nitki - co z pozostałymi? Kończysz kolor i co z resztą? Ja to kiedyś wszystko nawijałam dalej na moteczek - cholery dostawałam, bo to się wszystko plątało.
UsuńObcinam kawałek i pojedynczo wyciągam nitkę, resztę składam i wkładam pod banderolkę, tak żeby wystawała z pod niej. Nic mi się nie plącze i mam pewność, że to ten konkretny kolor. Przy kolejnym użyciu muliny, korzystam w pierwszej kolejności z tych kawałków. Uważam ten system za optymalny i bardzo wygodny, dla mnie osobiście bobinki to strata czasu. Samą mulinę przechowuję w pudełkach tekturowych z podziałem na nr np. 400-499 i mam elektroniczną rozpiskę wg nr co posiadam, znalezienie muliny jest więc też łatwe i szybkie.
UsuńA to już wiem, co u mnie nie działa - chowanie pod banderolkę. Nie umiem :)
Usuńno to klops :)
Usuńa ja nawijam na palec i potem zakladam na cale pasemko muliny. A teraz zawijam na aktualna bobinke. Pokusilam sie tez o malutkie woreczki strunowe (zostaly mi od kolczykow :) ) na muliny DMC. No i nie da sie ukryc, ze jest to o wiele szybszy sposob, a miejsca zajmuja tyle samo co bobinki. Natomiast jestem zdziwiona tym slizganiem sie. Poniewaz dopiero to zapakowalam, sprawdze w trakcie uzytkowania :) Ja w pudelkach tekturowych nie widze koloru i to mi przeszkadza .
OdpowiedzUsuńKilka lat temu zrobiłam sobie bobinki tekturowe. Pudełka na nie to wieczka po zbiorczych opakowaniach papieru ksero, które podzieliłam przegródkami. Mam tak posegregowaną mulinę DMC oraz ARIADNĘ - polecam. Ją naraz zrobiłam sobie jakieś 240 + 480 + 200 zapasowych :-)
OdpowiedzUsuńTwój patent na wycinanie takimi nowyczkami wydaje się świetny :-)
A jak robisz przegródki? Do jednej pracy robiłam przegródki na ok. 90-100 kolorów, jest zresztą fotka przy początkach biblioteki bodajże? Masakra, jak dla mnie.
UsuńŚwietny pomysł, dziękuję I biorę się za bobinki
OdpowiedzUsuń