Kupiłam len. Znalazłam w zapasach nici do niego - nie trzeba wydobywać z rozpoczętych czy przygotowanych prac jakichkolwiek numerów, dobrze jest. I w wyczekanej przeze mnie kolorystyce, czyli granat i błękit. I czekałam. Czekałam. Czekałam. A im dłużej czekałam (no całe dwa tygodnie! eony czasu ;) ), tym bardziej miałam wątpliwości co do wzoru.
Wybrany był taki, taki wpisałam do planu rocznego i w ogóle.
W niebieskościach. Dzięki uprzejmości Agnieszki mogłam się jeszcze zapisać do SALu, gdzie m. in. ten wzór sobie babeczki wyszywają. No i tak się napalałam, napalałam, że kiedy w końcu pojawiła się iskierka nadziei na chwilę spokoju (no całe pół godziny), kiedy możnaby wytargać len i przygotować pracę, to mi się zmieniło.
Wczoraj pooglądałam trochę wzorów samplerowo-jednokolorowych (albo chociaż małokolorowych), przejrzałam pełno prac autorstwa Renato Parolin(a?), ale - poza lasami, które są w planach, ale na kiedyś, też padło na pracę, do której inspirację znalazłam u Agnieszki. Nawet u niej w niebeskościach była :) Chodzi o "Old window" Natashy Mlodetski. U niej wyszło to tak:
Wspaniały obrazek! I jakie wykonanie - mistrzostwo. Mam nadzieję, że wyjdzie mi w połowie taki ładny :) Kolorystykę zgapiam, ale nie dlatego, że takam mało kreatywna, ale dlatego, że marzyło mi się coś w niebieskościach, nawet się chciałam rzucać na wielkie samplery w mroźnych błękitach i groźnych granatach, ale mi przeszło (czasem mam przebłyski rozsądku - rzadko, ale jednak się zdarzają).
Wczoraj postawiłam w końcu pierwsze 100 krzyżyków!
Moje wrażenia z wyszywania na lnu? A mam kilka wnioseczków (mogą być całkiem mało ważne i do przejrzenia po kolejnych kilku tysiącach).
Jest cudowny! Wychodzi tak elegancko i delikatnie. Mam ochotę do tego materiału się przytulać :)
Jeśli zaś chodzi o trudność, to wydaje mi się, że jest to związane z wyborem wzoru. Wzór, który ma całe zapełnione tło i jest pełno krzyżyków, jeden na drugim, może być trudniejszy do wykonania na lnie, no i to raczej marnotrawstwo materiału, który kosztuje - jak dla mnie, jakieś 3 razy tyle co, kanwa. Musi być z gatunku samopilnujących się ;) fajnie tutaj wypadają (oj, obejrzałam trochę obrazeczków wczoraj) wszelki samplery, czy małokolorowe, graficzne czy geometryczne wzory. Haft złożony z konfetti, gdzie trudno się pilnuje prawidłowości postawienia krzyżyków, bo dopiero po większym kawałku wyłania się coś - to chyba musiałaby być mordęga. A postanowiłam haftować bez krateczek, nie widziałam żadnej pracy na lnie, która byłaby potraktowana. A tyle nitek. I w ogóle. To na pewno niemożliwe ;) No tyle, że wcale nie.
Co mnie zdziwiło - machnęłam te trochę krzyżyków i tak. Ani razu nie wbiłam igły źle, ani razu nie cofałam się więcej niż pół krzyżyka, kiedy polazłam nie w tę stronę, w którą trzeba było. Nie pomyliłam się na razie w liczeniu (no wiem, niewielka próba, ale jednak). I nie miałam problemu z tym, że nie widzę materiału. Widzę aż za dobrze i pierwsze wrażenie, poza łał! jestem taka ąę ;) było "te krzyżyki to wcale takie małe nie są". A wybór padł na len 35ct, 2 na 1 (taka jestem wykształcona w temacie, klękajcie narody ;) ), czyli odpowiednik 18ct, która to przesiadka kosztowała mnie prawie wykłucie oczu i na mniejszą aidę to się raczej nie piszę. A po tych 100 krzyżyczkach stwierdzam, że na mniejszy len można się przesiąść kiedyś. Przecież te niteczki są takie widoczne i w ogóle o co chodzi! A i tempo miałam całkiem przyzwoite, nie takie wielkie, jak w pracach na aidzie (z krateczką ;) ), gdzie jednym kolorem robi się dużo-dużo i wielkimi partiami, ale zadowolona jestem. Prościej jest zrobić dwa wkłucia za jednym razem - na 18ct kanwie miałam i miewam z tym problem, a nie lubię haftować z jednym wbiciem na raz, bo mnie szlag trafia, że marnuję czas ;)
Dobra, zamykam się już i jeszcze raz chciałam podziękować Agnieszce za inspirację :)
(w tajemnicy powiem Wam, że plany odnoście wielkanocnych prac też chyba ulegną zmianie ;) ale chyba, bo może jednak te jaja zrobię, ale koniecznie na lnie i koniecznie w delikatnych zielonkościach, ale to muszę się mocno zastanowić, mocno!)
oj, bardzo mi miło :) okna są fajne, prawda? tylko obawiam się, że już nie pomoge z wzorem, bo podczas awarii w styczniu 2014 przepadł mi on w formie elektronicznej i już go nie mam. :( ale chyba Daga (Tami) go ma, gdybyś potrzebowała. no i życzę powodzenia! :) haftowało się je fajnie, jednak ja troszkę długo je haftowałam, bo porzuciłam ;-) na rok :D
OdpowiedzUsuńWzór mam ;) Potęga internetu.
Usuńa wiesz, ja jestem deczko podobna do Ciebie z tymi postanowieniami hafciarskimi :D bo ja już teraz za bardzo nic nie planuję, bo i tak to się setki razy zmieni. u mnie spontan na 100%. co mi się spodoba i urzeknie moje serce to haftuję. bo plany to zmieniam w kółko :D
OdpowiedzUsuńAle i tak podejście do spisania planów dało mi wiele - w końcu przemyślałam i wiem, dlaczego na niektóre rzeczy się rzucam i napalam, dlaczego niektóre czekają kilka lat, i dlaczego niektóre tak czekają, czekają i dobrze, że czekają, bo tak to bym czas zmarnowała.
UsuńNigdzie nie jest napisane, że planów zmieniać nie można :)
OdpowiedzUsuńCo do lnu, to ja zawsze mam na nim zrobioną siatkę (nitką żyłkową), nie wyobrażam sobie pracy bez niej, zresztą na aidzie też ją robię :)
Ale nie mam takiej nitki ;) I może, jak się uda, a na razie przecież prościzny wybierać będę, to sobie mogę kratkowanie darować. Nitka żyłkowa to ona się tak nazywa i jest w pasmanteriach, czy raczej szukać normalnej żyłki w wędkarskim sklepie?
UsuńJest w pasmanteriach stacjonarnych, przynajmniej u mnie w mieści, ale też w internetowych z koralikami i choćby w Haftixie:
Usuńhttp://www.epasmanteria.pl/pl/nici-specjalne/3244-nici-specjalne-nic-zylka-014mm-kolor-czarny-200m-2402060000125.html
To jest dokładnie ta, nie każda żyłkowa się nadaje.
Nie wiem jednak czy Ci się przyda, bo wiem, że mimo prób dziewczynom moja metoda jakoś nie idzie :). Widać na moim blogu w ostatnich postach jak wygląda taka siatka i na linie i na aidzie.
To idę popatrzeć dokładniej - przecież oglądałam zdjęcia, musiała mi nie wpaść w oczy, albo wyparłam to z pamięci.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo tak, pewnie, że widziałam, ale kratowanie w dużych pracach uważam za tak oczywiste, że po prostu nie skojarzyłam.
UsuńA ta nitka - jaka droga ;)
Ja tam kratkuję nawet małe prace m. in. przy medalionach :), ale tam haftuję co jedną nitkę lnu i nie chce mi się nic liczyć.
UsuńJa kratkuję wszystko, bo taka jestem ślepa, ale to zaczęłam bez i na razie żyję. Ale dla spokoju ducha - i jak dorwę nić :), to też to sobie pokratkuję, będę się wstydzić później ;)
UsuńLen nie jest zły, trzeba się tylko troszkę przestawić....xxx wychodzą malutkie gdy wyszywasz 1 nitką co jedną nitkę, bo jak 2 co 2 to wychodzą standardowe ;) Fajnie, że Ci len przypadł do gustu :)
OdpowiedzUsuńNa razie bardzo bardzo! I - też jak na razie, wyjdzie w praniu - zero problemów z przestawieniem się. Może dlatego, że ostatnio co praca, to inaczej wykonywana? A to 18ct półkrzyżyki, a to 18ct krzyżyki, a to stare 12ct i krzyżyki, trochę 14ct, no wszystko po drodze :)
UsuńLen spodobałmi się od razu, z regóły używam 32, ale mogłabym i drobniejszy używać. Jakoś nie lubię 14 - tki. Teraz robię dwie prace na lnie, a salowe obrazki na aidzie.
OdpowiedzUsuńOkienka są urocze, czekam na rezultaty :)
Pozdrawiam
Mam nadzieję po weekendzie się czymś pochwalić. Jeśli tylko będę miała z godzinkę - dwie - pięć ;) Bo przeuroczy obrazek jest, z gatunku uwielbianych: efektownie, efektywnie, bez cackania się z każdym jednym krzyżyczkiem.
Usuńkibicuję z lnem bo mimo tego,że może i ciut trudnydo pracy,chociaż i tak to kwestia wprawy to materiał piękny.Mnie np.zachwycają obrazki bez tła na lnie
OdpowiedzUsuńNo właśnie mnie też. Generalnie zaczęły się zachwyty od samplerów i np. prac Renato Parolin (nawet nie wiem, czy to babka, czy facet) - wiesz, ten las i w ogóle. I chcę bardzo (zresztą naturalny len też już kupiony, tylko nie wiem, czy długość wystarczy na cały ten obraz, no i czy wejdzie do standardowej ramki, generalnie nic nie wiem, poza tym, że kiedyś na pewno).
UsuńCo do trudności - no kurczę, jak na razie to nie zauważyłam. Wiem, mała próbka, ale chyba tajemnica tkwi w doborze wzoru :) Ten, które wzięłam, jest do tego idealny.
U mnie okna na razie leżą :) Ale jeżeli zostaną wpisane do planów na któryś tam rok, to raczej będę się trzymała oryginału i koloru bordowego :)
OdpowiedzUsuńBordo to mi w ogóle do tego nie pasuje. Dobrze, że najpierw spojrzałam na wykonaną w niebieskościach tę prace, bo w bordo w ogóle do mnie nie przemówiły te okienka.
UsuńLen nie jest taki straszny jaki się wydaje, ale trzeba samemu spróbować żeby się przekonać :)
OdpowiedzUsuńAle ja miałam lęki. Dobrze, że przeszły.
UsuńGratuluję debiutu na lnie. Bardzo mi się podobają obrazki wyszyte na lnie bez tła, np metryczki. Sama cały czas się boję zadebiutować, ale chyba jednak spróbuję. Przyjemnego wyszywania :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać Twoje posty, :)
Dziękuję.
UsuńI dziękuję :)
Podpisuję się pod wszystkim co wyżej napisane. Len tylko do obrazków bez tła. :) Owocnego wyszywania :)
OdpowiedzUsuńOj masz rację na lnie fajnie się haftuje, a prace wychodzą piekniejsze niż na kanwie, szkoda, że nie pokazałaś swoich postępów? A ten len ma tylko jedną wadę cholernie drogi jest pozdrowionka
OdpowiedzUsuń100 krzyżyków będę focić? To by był ekshibicjonizm ;)
UsuńCo do ceny - oj tam, kawałeczek materiału i trzy dychy. To jest ten moment, kiedy się człowiek cieszy, że haftowanie zajmuje dużo czasu, bo by zaraz pieniędzy nie było.
Niebieskie okienka są cudne, bardzo mi się podobały, ale wzoru nie mam. Ale jeśli Ty zdążysz z haftem do końca miesiaca to będziesz mogła wrzucić okienka na niebieskie wyzwanie do Danutki.
OdpowiedzUsuńA to się trzeba zgłaszać wcześniej? Jakbym może przysiadła przez cały weekend, ale tak cały cały, to może ;)
UsuńWcześniej nie. W tym miesiącu jest kolor niebieski czyli do końca przyjmowane są prace w tym kolorze... a w lutym będzie coś innego.
UsuńA to się zgłoszę, ale z czymś innym. Dobrze wiedzieć.
Usuń